– Świat zaczynał i kończył się dla nas na marce John Deere. Z czasem musieliśmy sobie przypomnieć, że świat jednak się nie kończy na jednej marce – mówi Andrzej Giemza, dyrektor działu maszyn rolniczych w firmie Chempest – Naszym największym sukcesem jest to, że został niemal cały zespół – dodaje.
Pomimo obaw po związaniu się z nowym markami ciągników wielu dotychczasowych klientów dało szansę nowościom w ofercie Chempestu.
– Fendt ma ugruntowaną pozycję w Polsce, Valtra prężnie się rozwija. Klienci zaczęli nas bardziej doceniać, kiedy przestaliśmy być kojarzeni wyłącznie z Amerykanami. Oczywiście w naszej codziennej działalności patrzymy też na to, co się dzieje na rynku – w marce John Deere było 18 dilerów, z których zostało czterech. W AGCO jeszcze niedawno było nas dziesięciu, a dziś zostało pięciu. Myślę jednak, że taka liczba dilerów na rynku polskim to optymalna liczba – przekonuje dyrektor firmy Chempest.
Firma obsługuje klientów w zakresie maszyn rolniczych w czterech lokalizacjach. Teren działania obejmuje województwa: małopolskie, śląskie (bez Częstochowy), opolskie oraz wschodnią część Dolnego Śląska. Po zmianie dostawcy obsługiwany teren się podwoił.
– To wyzwanie ale i szansa na rozwój: nowe oddziały, marka, ludzie – kwituje krótko Giemza.
Najtrudniejszy rok od lat
Rok 2025 z perspektywy branży jest bardzo trudny. Rynek ciągników powyżej 150 KM zmniejszył się o ponad 30%. Szczególnie dotknięte zostały serie 700 i 900 marki Fendt.
– Valtra sprzedaje się lepiej, ale rynek dużych maszyn praktycznie się zatrzymał, a zjawisko to dotyczy również np. maszyn uprawowych. Mniejsze modele „wysiadły” już w 2023 r. – podkreśla Andrzej Giemza.
Wróćmy jednak do samego rynku maszyn rolniczych, na którym widać także pozytywne symptomy, takie jak np. wzrost sprzedaży ciągników o mocy do 60 KM czy duże zainteresowanie rozsiewaczami nawozów oraz opryskiwaczami polowymi, których zakup wspierany jest przez fundusze unijne. Czy to sygnały poprawy i powrotu do poziomów sprzedaży z lat 2021-2022? Przedstawiciele Chempestu unikają w tej kwestii jednoznacznej prognozy.
Pamiętać bowiem należy, iż większe gospodarstwa rzadziej dokonują wymian sprzętu, natomiast średnie – o powierzchni 50-100 ha, korzystają z dofinansowań, ale mimo to ich długofalowa przyszłość, zdaniem Andrzeja Giemzy, nie rysują się w różowych kolorach.
– W obecnym modelu działania takie gospodarstwa po prostu nie przetrwają. I albosię powiększą, albo wejdą w usługi. Ale dziś niewiele firm chce to robić. Koszty ludzi i maszyn rosną, a stawki usług się nie zmieniają. A ci najwięksi – mając pieniądze, ale czekają do żniw – mówi.
Precyzyjne rolnictwo, zdalna diagnostyka
Z uwagi na te wszystkie uwarunkowania, a także ze względu na dynamicznie zmieniający się rynek, Chempest od lat inwestuje w rolnictwo precyzyjne – jeszcze jako diler marki John Deere firma zbudowała zespół ds. systemów prowadzenia maszyn. Obecnie większość sprzedawanych ciągników wyposażona jest w GPS, a 80% rozsiewaczy posiada systemy precyzyjne.
Firma organizuje liczne szkolenia – od podstawowych po zaawansowane – ponieważ wielu klientów potrzebuje wsparcia w obsłudze systemów, które często nie wynikają z problemów technicznych, lecz z braku wiedzy operatorów.
– Klienci wracają, bo chcą się doszkolić. Często problemem jest nie system, ale obsługa – podkreśla Giemza.
Prowadzenie ciągnika to jedno, ale obsługa systemów, analiza danych i przygotowanie map stanowią znacznie większe wyzwanie.
– To jest ta nisza, o której mówię. Samo prowadzenie ciągnika to jedno, ale obsługa systemów rolnictwa 4.0, przygotowanie danych, analiza po sezonie – to wszystko zaczyna być poważnym problemem.
W związku z tym potrzebne są nowe kompetencje i bardziej profesjonalne środowisko pracy.
– Rolnictwo przestało być oparte na zaufaniu. Usługodawcy i rolnicy potrzebują dokładnych danych o wykonanych pracach – mówi dyrektor Giemza.
Każdy zabieg musi być udokumentowany pod względem głębokości, warunków pogodowych, dawki czy prędkości, co pozwala klientowi mieć dowód jakości wykonanej usługi. W zakresie wynajmu Chempest podkreśla:
– Wolimy sprzedawać i serwisować maszyny, niż oferować usługi. Jeśli wynajem – to długoterminowy – kończy Andrzej Giemza.