W przypadku większych gospodarstw – od 300-400 ha, to planują one w dłuższej perspektywie wymianę maszyn, ale teraz próbują tego dokonać jak najniższym kosztem, np. oddając swój stary sprzęt – ciągniki czy maszyny uprawowe – w rozliczeniu. Innych transakcji na dzień dzisiejszy praktycznie nie mamy. Jeśli chodzi o nasze główne marki w ofercie – Claas czy Horsch, nie mamy z tym problemów, bo mamy dostęp do oryginalnych części zamiennych, są znający temat serwisanci. Jednak widzę wyraźnie, że i popyt na maszyny z drugiej ręki spada. Najbardziej boję się więc tego, że stanie sprzedaż zarówno maszyn nowych jak i używanych. Szukamy zatem różnych rozwiązań, takich jak np. atrakcyjne promocje czy finansowanie 0%, nawet na okres 3 lat, co jest bardzo ważnym argumentem sprzedażowym. Wyszliśmy również do klientów z ofertą wynajmu maszyn. Czekamy zaś na uruchomienie jakichś transz funduszy, bo póki co wygląda tak, jakbyśmy trwali w pewnym zawieszeniu.
Moim zdaniem „naszym głównym wrogiem”, naszym i rolników jest inflacja, Jednym z większych problemów jest koszt finansowania stoku, znacznie wyższy niż w latach poprzednich. Dodać do tego należy, że gwarancje bankowe pozostały na tym samym poziomie, a ceny maszyn znacznie wzrosły – skutkuje to tym, że kiedy jeszcze kilka lat temu przyjmowaliśmy na stok 100-150 maszyn, tak teraz za tę samą kwotę możemy przyjąć ok. 50 sztuk. Przez to musieliśmy podjąć szereg działań, aby tą sytuację rozwiązać.