Koszenie a`la EasyCut
Pierwszą maszyną marki Krone kupioną przez Marka Kleszcza w połowie lat 2000. była kosiarka dyskowa Krone AM 280, która w jego gospodarstwie przepracowała pierwsze 3 sezony. Niedługo później dołączyła do niej pierwsza z maszyn kupionych w firmie z Rojęczyna - w 2007 r. rolnik postawił bowiem na prasę Krone Bellima. Żólto-zielony kolor definitywnie zdominował park maszynowy w gospodarstwie w połowie kolejnej dekady. – Jest przecież kosiarka boczna Krone EasyCut 280 z centralnym punktem zawieszenia, z 2015 r. oraz kosiarka czołowa Krone EasyCut 32, kupiona jako używana - maszyna pochodząca z 2007 r.
Kupiłem ją uszkodzoną, ale naprawiłem we własnym zakresie i już trzeci sezon chodzi bez zarzutu – wylicza użytkownik. Maszyny ze znakiem Krone nie ograniczają się wyłącznie do kosiarek. – W 2018 r. kupiłem też zgrabiarkę dwukaruzelową Swadro TC 760 oraz prasę o stałej komorze prasowania Comprima F125. Dodam także, że w gospodarstwie sieję ok. 1 ha kukurydzy i do jej siekania używam bardzo starej jednorzędowej sieczkarni Krone MC-8 pewnie jeszcze gdzieś z 1990 r. - w każdym bądź razie jeszcze w malowaniu żółto-czerwonym. Ostatnio nie miałem problemu z zakupem w Rojęczynie części do tej maszyny - kupowałem stalnicę i nóż – dodaje rolnik.
Wielkość gospodarstwa mogłaby sugerować, iż skala „zielonych żniw” realizowanych przez Marka Kleszcza nie jest zbyt okazała. Taki wniosek okazuje się jednak błędny, gdyż odpowiednie wykorzystanie maszyn zapewnia działalność usługowa. – W skali sezonu kosimy ok. 300 ha i wykonuję 8-10 tys. balotów rocznie. Muszę jednak podkreślić, że łąki kosimy tylko raz w roku. Oznacza to, że zbieranej masy jest całkiem sporo - szczególnie dużo było jej w zeszłym sezonie. W takich warunkach widać przewagę Krone nad konkurencją.
W kosiarkach innych marek listwa jest bowiem podparta na końcu, przez co na tej podporze często coś zostaje, nawija się i nie ma odpowiedniego przepływu masy. W kosiarkach EasyCut przepływ masy jest zaś bezproblemowy – przekonuje użytkownik. Marek Kleszcz nie kryje zadowolenia również z wysokiej jakości pracy Comprimy. – Robię usługi prasą i nikt nie narzeka. Wykonuję baloty o średnicy 125 cm i efekty jej pracy mogłem w ubiegłym roku porównać u jednego z moich klientów, gdyż na równoległym polu pracowała prasa pasowa innego z producentów robiąca 130-centymetrowe baloty. U mnie jest ustawiony zgniot na 90% i jego baloty były tylko o 10 kg cięższe – komplementuje rolnik.
Serwis na telefon
W odniesieniu do importera maszyn Krone, rolnik komplementuje obsługę serwisową. – Z maszynami Krone nie mam żadnych problemów. A jeśli już nawet się pojawi, Agromix nie ucieka od problemu, od tego, żeby przyjechać, ustawić maszynę czy ją naprawić. A mówiąc już o kłopotach technicznych, to w moim przypadku największym było pokazanie się po pół roku użytkowania luzu na dwóch dyskach w kosiarce EasyCut 280. Wystarczył jeden telefon - serwis przyjechał po dwóch dniach i było po sprawie. Od tego czasu nic złego się nie dzieje – mówi Marek Kleszcz, który dodaje: – Elementy robocze oceniam dosyć dobrze.
Jeżeli coś się użytkuje, to ulega zużyciu, ale w przypadku maszyn Krone jest to adekwatne do przebiegu. Kosiarki są praktycznie bezobsługowe. I jeśli się je przesmaruje i olej zmieni na czas, to nic się nie dzieje. W końcu przecież o każdą maszynę, nawet nie wiem jakby była dobra, należy dbać – zwraca uwagę rolnik. I choć podkreśla także dobre zaopatrzenie w części zamienne, utyskuje nieco na inny aspekt z tym związany. – Części zamienne niestety są drogie. Tym bardziej, że staram się kupować części oryginalne, które są droższe od zamienników nawet o 30% – wyjaśnia.
Kubota i John Deere w gospodarstwie
Zakupy w firmie Agromix (będące także zasługą jej przedstawiciela - Tomasza Rzęsy) nie ograniczyły się wyłącznie do produktów firmy z niemieckiego Spelle. – W 2014 r. kupiłem tam nowy ciągnik Kubota M8560, na którym założony jest zakupiony równolegle ładowacz czołowy MX-T408. Ciągnik jest wykorzystywany przede wszystkim w stadzie, do zwożenia siana, słomy, w lżejszych pracach przy zgrabiarce, opryskiwaczu. I przez pierwsze pięć sezonów był to mój podstawowy ciągnik, który rocznie „robił” w granicach 1-1,2 tys. mth. Dwa lata temu w gospodarstwie pojawił się John Deere 6810 z 2000 r., który mimo że używany, trafił do mnie też z Agromixu - wyposażony jest m.in. w przedni TUZ i WOM – podkreśla rolnik.