Wywiady Aktualności

Stefan Ścieszka: Rynek pod presją czynników globalnych

Data publikacji:

Globalne napięcia geopolityczne, niestabilność polityki handlowej oraz spadająca rentowność rolnictwa w kluczowych krajach sprawiają, że branża maszyn rolniczych wciąż nie wróciła do etapu intensywnych wzrostów. Na mapie świata jedynym wyraźnie rosnącym rynkiem pozostają Indie. A jak na tym tle wypada obecnie Polska? Mówi Stefan Ścieszka, prezes zarządu PHP Agro-Efekt.

    Stefan Ścieszka: Pod presją czynników globalnych
  1. Jak wpływają na rynek maszyn rolniczych takie czynniki jak wprowadzenie ceł między UE a USA, nieuregulowane stosunki między UE a Ukrainą zapowiadana umowa Unii z Mercosur?
  2. W jakim kierunku – w związku z tym – podąża rynek maszyn rolniczych w Polsce i Europie?
  3. Mimo trudniejszej sytuacji finansowej firm w ciągu ostatnich dwóch lat, budżety na badania i rozwój dużych producentów nie uległy znacznemu ograniczeniu. Jak oceniacie Państwo obecne zainteresowanie rynku polskiego rozwiązaniami w zakresie rolnictwa precyzyjnego – od prostych systemów nawigacji po zaawansowane narzędzia do zarządzania gospodarstwem?
  4. Jak niedobór pracowników i rosnąca automatyzacja produkcji rolnej – jedne z głównych czynników wpływających na rynek maszyn rolniczych, oddziałują na funkcjonowanie Państwa firmy?
  5. Jakie są obecnie nastroje zakupowe wśród rolników, biorąc pod uwagę takie czynniki jak niska dochodowość, inflacja, wysokie koszty kredytów i ogólna niepewność?
  6. Firmy handlowe i producenci maszyn zgodnie podkreślają, że rok 2025 pod względem sprzedażowym jest – póki co – lepszy dla firm z branży niż rok poprzedni. Jak w tym sezonie radzi sobie Państwa firma?
  7. Jak oceniacie Państwo spadek rentowności w branży maszyn rolniczych, widoczny m.in. w sprawozdaniach finansowych spółek za 2024 rok?
  8. Co jest obecnie największym wyzwaniem lub bolączką w funkcjonowaniu na rynku maszyn rolniczych? W jaki sposób partnerzy handlowi mogliby wesprzeć Państwa firmę i poprawić jej sytuację finansową?
  9. Na koniec, jak oceniacie Państwo potencjalne skutki ograniczenia środków WPR w nowym budżecie UE 2028-2034, a co za tym idzie mniejszą dostępność funduszy inwestycyjnych dla rolników?

 

Stefan Ścieszka, prezes zarządu PHP Agro-Efekt:

Obecnie największym zagrożeniem dla polskiego i europejskiego rolnictwa są nowe porozumienia handlowe – przede wszystkim z Ukrainą i krajami Ameryki Łacińskiej. Choć politycznie są kontestowane przez niektóre państwa członkowskie, jak Francja czy Polska, to w praktyce wszystko wskazuje na to, że wejdą one w życie. Problem polega na tym, że wprowadzają one nierówną konkurencję między systemami gospodarowania. Mamy tu zderzenie dwóch różnych modeli rolnictwa – europejskiego i zewnętrznego, gdzie warunki klimatyczne, koszty pracy, struktura gospodarstw czy dopuszczalne środki ochrony roślin są całkowicie odmienne. To nie jest kwestia zaradności polskiego rolnika, lecz warunków, w jakich on funkcjonuje. Mamy do czynienia z sytuacją, w której unijny rolnik, działający na kilku lub kilkunastu hektarach, musi konkurować z producentami gospodarującymi na setkach lub tysiącach hektarów. Dodatkowo kraje Ameryki Południowej mają inne regulacje dotyczące użycia pestycydów, nawożenia, GMO, a także dwa zbiory rocznie i dużo niższe koszty energii czy pracy. Plantacje trzcin cukrowych mają charakter wieloletni, a ich produkcja wymaga dużo mniejszych nakładów niż np. coroczna uprawa buraka cukrowego w Europie. Bruksela, otwierając rynki na te produkty, jednocześnie ogranicza możliwości produkcyjne swoich własnych rolników, np. zakazując stosowania GMO, a jednocześnie importując produkty transgeniczne. Taka polityka pozbawiona jest spójności i logiki. Polska – jako kraj z dużym udziałem rolnictwa w strukturze gospodarki – traci na tym w sposób szczególny. Tym bardziej, iż nasz kraj w tym obszarze jest eksporterem netto. Co więcej, zagrożenia te nie dotyczą wyłącznie samego rolnika. Osłabienie jego pozycji przekłada się bowiem na cały łańcuch wartości: od dostawców nawozów i maszyn, po przetwórców i logistykę. Jeśli rolnik nie inwestuje, nie ma popytu również w innych sektorach.

To system naczyń połączonych z sektorem maszyn rolniczych. Jeśli rolnik traci rentowność i pewność ekonomiczną, to nie inwestuje – a to natychmiast przekłada się na brak popytu w innych sektorach: nawozach, materiałach budowlanych, środkach transportu, a przede wszystkim maszynach. Firmy, które obsługują wyłącznie rynek europejski, nie odnajdą się na rynku ukraińskim czy brazylijskim, bo nie mają ani odpowiednich technologii, ani gabarytów maszyn dostosowanych do tamtejszych gospodarstw. Cały łańcuch zależności ekonomicznych ulegnie zachwianiu.

Dodatkowo projekt nowej perspektywy finansowej UE dla rolnictwa oceniam jednoznacznie negatywnie. Nowy model wsparcia nie jest ani prorozwojowy, ani proinwestycyjny. Zamiast wspierać efektywne gospodarstwa, które prowadzą działalność eksportową i produkują nadwyżki, środki mają być kierowane na dopłaty socjalne – do gospodarstw małych, nierentownych, często funkcjonujących na granicy przetrwania. To działania populistyczne, których celem jest wygaszanie niezadowolenia społecznego, a nie rozwój sektora.

W wielu przypadkach dopłaty stanowią jedyny dochód netto gospodarstw. Jeśli zostaną zmniejszone, wiele gospodarstw zrezygnuje z inwestycji. Stracą na tym również producenci maszyn, bo popyt będzie dalej spadał. A przecież to właśnie duże gospodarstwa są siłą napędową modernizacji, innowacji i rozwoju rynku.

Obecne ożywienie w sprzedaży maszyn rolniczych to w pewnej mierze efekt uruchomienia krajowego programu Rolnictwo 4.0. Program został bardzo dobrze przyjęty – był precyzyjnie skonstruowany i skutecznie wdrożony przez ARiMR. Dzięki temu nastąpił zauważalny wzrost zamówień. Jednak to ożywienie jest zjawiskiem krótkoterminowym, wynikającym z impulsu administracyjno-programowego, a nie z rzeczywistej poprawy koniunktury gospodarczej. Co istotne, nowe rozdanie unijnych środków finansowych nie przewiduje wsparcia dla inwestycji w nowoczesne maszyny, szczególnie w dużych gospodarstwach. Programy ukierunkowane są raczej na wsparcie mniejszych gospodarstw, o charakterze bardziej socjalnym niż produkcyjnym. To nie tylko ogranicza możliwości modernizacji sektora, ale wręcz hamuje jego rozwój. W dłuższej perspektywie brak strategicznych inwestycji odbije się na całym rynku.

Nastroje inwestycyjne rolników są obecnie bardzo ostrożne. Wpływa na to wiele czynników: ekstremalne zjawiska pogodowe, takie jak intensywne opady, powodzie, gradobicia, a także niepewność co do jakości i cen zbieranych plonów. W wielu gospodarstwach żniwa są opóźnione, a pszenica czy żyto tracą na jakości. Liczba opadania spada, pojawiają się kiełkowania w kłosach, co obniża wartość handlową zboża. Rolnik dziś nie podejmuje decyzji inwestycyjnych w oparciu o plon, tylko o jakość i cenę zbytu. Czeka na zakończenie zbiorów, analizuje ile udało się zebrać i w jakiej cenie może sprzedać. To powoduje wydłużenie cyklu sprzedażowego i ogromną niepewność dla dostawców i dilerów maszyn.

Branża maszynowa przeżywa okres spadku rentowności – to trend widoczny w całej Europie. W 2024 roku wiele firm – nie tylko w Polsce, ale także w Niemczech, Holandii czy Francji – odnotowało straty lub znaczący spadek zysków. To efekt wzrostu kosztów pracy, wysokich kosztów kredytu (nawet 8% w Polsce), dużych zapasów magazynowych oraz presji ze strony klientów, którzy twardo negocjują marże. Marże spadły niekiedy do poziomu 1%, co w połączeniu z obciążeniami administracyjnymi (jak nowe obowiązki sprawozdawcze czy zmiany w przepisach środowiskowych) powoduje, że firmy działają na granicy opłacalności. Dodatkowym problemem jest utrudniony dostęp do wykwalifikowanych pracowników oraz wysoka absencja chorobowa. System podatkowy również nie sprzyja – firmy muszą finansować VAT z kredytów.

Czy zatem relacje na linii diler–producent wymagają dziś dostosowania do nowych realiów rynkowych? Zdecydowanie tak. Największym problemem jest obecnie pogłębiająca się rozbieżność między cenami maszyn a przychodami rolników. Ceny zbóż, buraków czy ziemniaków stabilizują się lub spadają, podczas gdy ceny maszyn wciąż rosną lub utrzymują się na wysokim poziomie. To powoduje, że rolnicy rezygnują z inwestycji w nowoczesne maszyny lub szukają najtańszych, podstawowych modeli. Globalni producenci muszą dostrzec ten problem i dostosować się do lokalnych realiów. Jeśli tego nie zrobią, ryzykują utratę pozycji rynkowej. W przeszłości były już przypadki marek, które zignorowały sygnały z rynku i ostatecznie musiały wycofać się z działalności.

PHP Agro-Efekt jest w procesie ciągłego monitorowania rynku i w sposób elastyczny dostosowuje się do zmienności rynku i oczekiwań klientów. Uczestniczymy intensywnie w optymalizowaniu procesu zarządzania wraz z klientami poprzez nasze możliwości techniczne i doradcze.

Chcesz dowiedzieć się więcej? Czytaj atr express - zamów:

Bezpłatny egzemplarz Prenumeratę

YouTube atrexpress

zobacz więcej

Pokaz opryskiwacza HARDI AEON CENTURAline


W chwili otwarcia wideo, YouTube wyśle pliki cookie. Polityka prywatności YouTube

Pokaz robota autonomicznego - NAIO ORIO


W chwili otwarcia wideo, YouTube wyśle pliki cookie. Polityka prywatności YouTube

Bądź na bieżąco! Zapisz się do newslettera

Wyrażam zgodę na otrzymywanie od Boomgaarden Medien Sp. z o.o. treści marketingowych (newsletter) za pośrednictwem poczty elektronicznej w tym informacji o ofertach specjalnych dotyczących firmy Boomgaarden Medien Sp. z o.o. oraz jej kontrahentów.