Życie jednak nie znosi próżni, na ich miejscu „urosło” szereg innych firm, korzystających m.in. z coraz większych obszarów działania oferowanych przez czołowe koncerny.
Z kombajnami na czele
Nie uwzględniając w zestawieniu lidera na rynku ciągników rolniczych w Polsce - marki New Holland, która wespół z Case IH i Steyr dystrybuowana jest przez CNH Industrial Polska (wyniki tej firmy przedstawiliśmy w poprzednim wydaniu atr express - w artykule dot. producentów maszyn rolniczych - przyp. red.), pozycję nr 1 w kategorii importerów piastuje spółka John Deere Polska, która zanotowała ledwie kilkuprocentowy spadek obrotów w stosunku do 2012 r. Przedstawiciel marki John Deere (mocnego nr 2. na rynku ciągników) z siedzibą w Tarnowie Podgórnym w roku obrachunkowym zakończonym w październiku 2018 r. osiągnął przychody na poziomie 705,4 mln zł - sprzedaż produktów z logiem „jelonka” w 2012 r. była o niespełna 50 mln zł większa. Zupełnie inna rzeczywistość ekonomiczna panuje w Claas Polska. Założona w 2009 r. spółka w rekordowym dla niej roku, w którym na stadionach Polski i Ukrainy gościli najlepsi piłkarze z całej Europy, osiągnęła obroty na poziomie 611,6 mln zł, podczas gdy w 2018 r. „zjechały” one do poziomu 429,7 mln zł. Spadły zatem o blisko 30% w porównaniu do 2012 r., a także o 11,5% w stosunku do roku 2017 (485,4 mln zł).
Duże zamieszanie na rynku wzbudziło tworzenie u progu 2018 r. nowej sieci sprzedaży marek należących do koncernu AGCO (Fendt, Massey Ferguson). Stąd zwraca uwagę drastyczny wzrost przychodów spółki o tej samej nazwie w Paczkowie (wcześniej zajmującej się wyłącznie marką Valtra), która w 2017 r. zanotowała sprzedaż w wysokości 117,2 mln zł, aby rok później wywindować przychody do 400,5 mln zł! A że w biznesie gdy ktoś zyskuje, ktoś inny traci, zauważyć należy korespondujący z tym duży spadek obrotów firmy Korbanek (wcześniejszego importera marek Fendt i MF). Współtworząca biznes maszyn rolniczych w Polsce po 1989 r. firma w „szczytowym” 2012 r. sprzedała produkty za 476,9 mln zł, a w 2018 r. - tylko za 214,2 mln zł (przy stracie na poziomie 5,3 mln zł). Zauważyć jednak trzeba, iż wtedy dopiero raczkowała współpraca z nowymi markami, takimi jak Rostselmash czy Arbos.
Spośród importerów mających w swojej ofercie kombajny zbożowe należy zauważyć również spory spadek przychodów Same Deutz-Fahr Polska, który można przede wszystkim wyjaśnić ponad 60-proc. skurczeniem się rynku nowych ciągników rolniczych. Efekt? O ile w 2012 r. przychody lubelskiej spółki wyniosły 413,1 mln zł, tak w 2018 r. było to jedynie 221,4 mln zł.
Importerzy na sinusoidzie
Ten sam powód stoi u podstaw spadających notowań firmy Zetor Polska, która powoli acz wyraźnie traci udziały w rynku ciągników. Nie dziwi zatem, że gdy spółka z Kalisza w 2013 r. sprzedała produkowane w czeskim Brnie ciągniki za 397,1 mln zł, w 2017 r. już tylko za 175,7 mln zł, a rok później - jedynie za 154,8 mln zł (strata 7,8 mln zł). Na przeciwnym biegunie plasuje się polski oddział spółki Kubota Deutschland. Przedstawicielstwo marki Kubota korzysta z rosnących udziałów rynku i uzupełniania oferty o maszyny towarzyszące, co przekłada się na wzrost przychodów - ze 136,6 mln zł w 2017 r. do 147,6 mln zł rok później. Warto przy tym zwrócić uwagę na relatywnie niski poziom przychodów mimo dwucyfrowego udziału na rynku ciągników.
Chcesz dowiedzieć się więcej? Czytaj atr express 11/2020 - zamów:
bezpłatny egzemplarz lub prenumeratę