Aktualności

Bobcat Black Edition w testach nad Atlantykiem

Data publikacji:

Na podwórzu rodzinnego gospodarstwa André w Cambronne (Francja), między pryzmą kiszonki a rzędem bel słomy, silnik cichnie sam. Operator nawet nie sięga do stacyjki – wystarczy, że puści dżojstik. Po chwili znowu lekki ruch dłoni i maszyna budzi się bez wahania, gotowa do kolejnego załadunku. – Od 19 lat pracuję nad rozwojem teleskopowych ładowarek rolniczych i mogę powiedzieć, że to jest największy skok komfortu i kontroli, jaki wprowadziliśmy – mówi Florian Hilbert, menedżer ds. produktów teleskopowych w Bobcat.

    Bobcat Black Edition w testach nad Atlantykiem

Spotkanie redakcji atr express z Bobcatem zaczyna się nie w hali targowej, tylko w gospodarstwie, które wygląda jak wiele innych w zachodniej Francji: betonowe podjazdy, stalowe wiaty, stado bydła mięsnego. Bracia Christophe i Gaël André prowadzą tu rodzinne gospodarstwo i – jak podkreśla sam producent – pracują na sprzęcie tej marki od 2007 r., regularnie go odnawiając.

Wizyta na farmie André miała charakter bardziej warsztatowy niż pokazowy. Uczestnikom udostępniono trzy stanowiska pracy odtwarzające typowe zadania z dnia codziennego: przenoszenie bel, prace załadunkowe oraz manewry z wykorzystaniem tempomatu roboczego, ogranicznika prędkości i przekładni V-Drive. – Chcieliśmy, żeby każdy zobaczył to nie na gładkim betonie hali wystawowej, tylko w realnym błocie – usłyszeliśmy w trakcie briefingu prasowego.

W trzech liniach

Najpierw jednak zdań kilka o gamie ładowarek teleskopowych Bobcata przygotowanych dla rolnictwa. Firma dzieli swoją ofertę na trzy linie: superkompaktową, kompaktową i dużą. 

W segmencie superkompaktowym pracuje model TL25.60. W nazwie zakodowano parametry robocze: „25” oznacza maksymalny udźwig 2,5 t, „60” - wysokość podnoszenia równą 6 m. Maszyna ma szerokość 1,84 m i wysokość 1,9 m, dzięki czemu mieści się w niższych przejazdach gospodarskich. Serce stanowi silnik o mocy 75 KM opracowany przez Bobcata. 

Wyżej pozycjonowana jest linia kompaktowa. W jej ramach rolnik dostaje do wyboru dwie konfiguracje ładowności na poziomie 3 t, z wysięgnikiem o zasięgu 6 lub 7 m. Maszyny tej serii można zamówić z kabiną niską - co jest istotne np. przy wjeździe do kurników albo ciasnych budynków inwentarskich - lub wysoką, gdy priorytetem jest widoczność. W tej klasie przewidziano silnik o mocy 100 KM. 

Trzeci filar gamy stanowią największe ładowarki: od TL34.65HF do TL43.80HF. Tu mówimy już o zakresie udźwigu od 3,4 do 4,3 t i wysokości podnoszenia od 6,5 do 8 m. Modele oznaczone symbolem HF (High Flow) wyposażono w pompę load-sensing o wydatku 190 l/min oraz silnik o mocy 135 KM. Wariant bazowy dużej linii, bez oznaczenia HF, ma jednostkę o mocy 100 KM i pompę 100 l/min. Według Bobcata tak skonfigurowany układ ma zapewniać bardzo szybkie ruchy wysięgnika – to krytyczne przy zadaniach powtarzalnych, takich jak napełnianie rozrzutnika obornika czy załadunek paszy. 

To właśnie w tej dużej serii producent wprowadził wiosną trzy nowe modele dostępne z dwiema przekładniami do wyboru: klasyczną skrzynią mechaniczną lub napędem bezstopniowym V-Drive.

Przekładnia V-Drive: płynność zamiast biegów

W praktyce to V-Drive była jednym z głównych bohaterów dnia. Hilbert tłumaczy ją prosto: nie ma tu klasycznej przekładni mechanicznej ani zmiany biegów, zamiast tego operator dostaje napęd o charakterystyce ciągłej. Maszyna przyspiesza liniowo od 0 do 40 km/h i nie „szarpie” przy zmianie kierunku czy przyspieszaniu. – Możesz ruszyć, ciągnąć przyczepę i nie martwić się o biegi. To jest 0–40 km/h bez żadnych skoków – mówi Hilbert. 

Choć V-Drive eliminuje klasyczną skrzynię, zachowuje dwa zakresy prędkości: „żółw” (0–20 km/h) i „zając” (0–40 km/h). Przełączenie między nimi odbywa się przyciskiem na dżojstiku – bez zatrzymywania się, nawet w trakcie jazdy 20 km/h. To ważne np. gdy operator opuszcza podwórze i wjeżdża na drogę dojazdową z przyczepą: jednym kliknięciem przechodzi z trybu manewrowego do transportowego. 

Bobcat deklaruje też siłę uciągu do 7000 daN oraz niski poziom hałasu i drgań. Zespół napędowy został posadzony na 4 dużych silentblokach, co wpływa na poziom wibracji. W gospodarstwie, gdzie praca trwa niekiedy od karmienia rano do zwożenia bel wieczorem, to nie jest kosmetyka, tylko realna różnica.

Inteligentne funkcje pracy

V-Drive nie jest tylko przekładnią. To też pakiet elektronicznych asystentów, które mają bezpośrednio wpływać na spalanie, bezpieczeństwo i komfort.

Pierwszy element to Stop and Start. Silnik może automatycznie się wyłączyć po zadanym czasie postoju (ustawianym z poziomu ekranu w zakresie od 1 do 20 min), co ogranicza zużycie paliwa i AdBlue oraz redukuje emisję spalin. W praktyce przekłada się to również na formalny przebieg maszyny: gdy silnik nie pracuje, licznik motogodzin nie bije. Co istotne, ponowne uruchomienie nie wymaga sięgania po kluczyk – wystarczy poruszyć dżojstikiem lub wcisnąć pedał gazu. 

Drugi element to tempomat. Tu różnica wobec samochodu polega na tym, że tempomat działa nie tylko w przejeździe transportowym, ale także w pracy. Operator może ustawić prędkość roboczą np. na 3 km/h i utrzymać jednostajny posuw przy podgarnianiu kiszonki, wybieraniu obornika czy zamiataniu, a następnie – korzystając z ręcznej regulacji obrotów silnika w kabinie – chwilowo podnieść moc osprzętu (np. łyżki), bez zmiany prędkości jazdy. W praktyce odciąża to ręce operatora i pozwala skupić się na precyzji manewru, nie na pilnowaniu pedału gazu. 

Trzecia funkcja to ogranicznik prędkości maksymalnej. To rozwiązanie adresowane wprost do właścicieli gospodarstw i firm usługowych zatrudniających kilku operatorów, w tym sezonowych. Właściciel może ustawić limit prędkości maszyny np. na 15 km/h w obejściu lub 25 km/h przy pracy z przyczepą. Tylko on może ten limit zdjąć. Ma to wymiar bezpieczeństwa (ruch ludzi i maszyn w jednym podwórzu) i odpowiedzialności prawnej. – To był sygnał z rynku. Rolnicy mówili nam: „Chcemy kontrolować, jak szybko jeżdżą nasi ludzie” – wyjaśnia Hilbert. 

Wreszcie ECO-Ride. To inteligentny algorytm sterowania obrotami silnika, który utrzymuje niższe rpm przy prędkościach transportowych, a nie tylko przy maksymalnej prędkości. Bobcat podaje przykład jazdy drogowej z prędkością około 40 km/h: zamiast typowych 2400 obr./min silnik może pracować przy 1700 obr./min. Co ważne, ECO-Ride działa w całym zakresie prędkości, nie tylko „na pełnym gazie”, co według producenta jest rozwiązaniem unikatowym na rynku tego typu maszyn. 

Kabina, widoczność, sterowanie

W wielu gospodarstwach o zakupie ładowarki nie decydują wyłącznie parametry udźwigu, ale komfort. Bobcat mocno akcentuje tę część. W kabinie maszyn dostępne są fotele Grammer z zawieszeniem, regulacją i – w zależności od pakietu – poprawionym podparciem. Do tego dochodzi charakterystyczna dla serii rolniczej zakrzywiona szyba przednia i dachowa. Producent ma na to opatentowane rozwiązanie: szkło jest wygięte tak, by operator widział wysięgnik na pełnej wysokości podnoszenia bez wychylania się z fotela. To nie brzmi spektakularnie, dopóki nie trzeba sięgnąć belą słomy na 7 m w słabym świetle hali. 

Do dyspozycji są także cztery tryby skrętu, co wpływa na manewrowość w wąskich korytarzach paszowych i przy ciasnym manewrowaniu między maszynami. Elementy sterowania skupiono na dżojstiku, bo – jak mówi Hilbert – „wszystko ma być pod kciukiem”. 

W wersji limitowanej

Maszyny rolnicze Bobcata oferowane są w pakietach wyposażenia oznaczonych gwiazdkami: od AGRI 2 po AGRI 4. Poziom AGRI 4 jest najwyższy i obejmuje m.in. zawieszone fotele Grammer, kamerę tylną oraz wyposażenie komfortowe i ochronne przewidziane dla pracy w gospodarstwie. Warianty kołowe dostępne są z ogumieniem Michelin XMCL w rozmiarze 460 lub 500 mm, zależnie od potrzeb w zakresie trakcji i nacisku na podłoże. 

Wersja limitowana Black Limited Edition bazuje właśnie na specyfikacji AGRI 4, ale otrzymuje elementy, które celowo nie wyglądają „seryjnie”. Po pierwsze: kolor. Cała maszyna – od maski silnika po wysięgnik – jest utrzymana w czerni z dedykowanymi oznaczeniami edycji. Po drugie: tapicerka. W kabinie pojawia się specjalna czarna tekstylno-skórzana tapicerka z logo serii. Po trzecie: numer seryjny. Każda maszyna z limitowanej serii ma indywidualną tabliczkę z numerem w kabinie. I wreszcie po czwarte: rzadkość. Bobcat zapowiada wyprodukowanie tylko 50 szt. modeli TL38.70HF oraz TL43.80HF w wersji Black Limited Edition V-Drive, a pierwsza publiczna prezentacja ma odbyć się w Hanowerze podczas targów Agritechnica. – Spodziewamy się, że ta maszyna będzie przyciągać uwagę nie tylko osiągami, ale też wyglądem. To będzie coś, co rolnik może postawić na podwórzu i powiedzieć: „to jest moja, jedyna” – komentuje Hilbert. 

Chcesz dowiedzieć się więcej? Czytaj atr express - zamów:

Bezpłatny egzemplarz Prenumeratę

YouTube atrexpress

zobacz więcej

Pokaz opryskiwacza HARDI AEON CENTURAline


W chwili otwarcia wideo, YouTube wyśle pliki cookie. Polityka prywatności YouTube

Pokaz robota autonomicznego - NAIO ORIO


W chwili otwarcia wideo, YouTube wyśle pliki cookie. Polityka prywatności YouTube

Bądź na bieżąco! Zapisz się do newslettera

Wyrażam zgodę na otrzymywanie od Boomgaarden Medien Sp. z o.o. treści marketingowych (newsletter) za pośrednictwem poczty elektronicznej w tym informacji o ofertach specjalnych dotyczących firmy Boomgaarden Medien Sp. z o.o. oraz jej kontrahentów.