Tradycyjnie tego typu rozwiązania wdraża się w pierwszej kolejności w uprawach specjalistycznych. Dopiero później praktykuje się z nimi w wielkotowarowych. Przykładem biopreparatu zawierającego ten szczep bakterii jest Rhapsody. To nowy, zarejestrowany w 2024 roku, mikrobiologicznym środek grzybobójczy oraz bakteriobójczy o działaniu kontaktowym. Przeznaczony do stosowania w sadach i w warzywach, ale również w produkcji wielkotowarowej (rzepak ozimy, ziemniak). Przy jego pomocy skutecznie zwalczane są patogeny, w uprawie rzepaku przede wszystkim zgnilizna twardzikowa. Preparat stosuje się zapobiegawczo w trakcie kwitnienia.
W tym roku, specyficznym z powodu aury, można przetestować na własnych plantacjach ochronę hybrydową. To dobre rozwiązanie dla sceptyków. Nowy standard, który promowany jest w ochronie okołokwitnieniowej rzepaku. To dwuzabiegowa technologia wykorzystująca tradycyjny fungicyd w jednym zabiegu i biofungicyd używany w drugim. Takie postępowanie wydłuża działanie ochronne i minimalizuje zjawisko odporności. Wpisuje się w zasady integrowanej produkcji roślin.
Notowane na początku kwietnia silne spadki temperatury wywarły negatywny wpływ na intensywnie rosnące rośliny. Uszkodziły je. Pęknięcia są potencjalnymi wrotami infekcji. Spodziewana jest duża presja ze strony patogenów, głównie grzybów. Prawdopodobnie skuteczność jednego zabiegu przeciwko zgniliźnie twardzikowej nie będzie satysfakcjonująca. Warto połączyć użycie konwencjonalnego środka z biofungicydem, by na długo zabezpieczyć plantacje i sprawdzić skuteczność ochrony hybrydowej na własnym polu.
Zastosowanie biofungicydów w uprawach wielkoobszarowych jest zasadne. Już dziś w ochronie rzepaku zarejestrowanych jest kilka tego typu preparatów. Głównie opartych o bakterie Bacillus subtilis. W coraz większym stopniu eliminowane będą z użytkowania chemiczne środki ochrony roślin. Ekologizacja rolnictwa będzie postępowała. Tak więc stosowanie biofungicydów to nie fanaberia, to konieczność.
Anna Rogowska