Opinie użytkowników

Szybko i dokładnie z Dammann

Data publikacji:

Rodzinne gospodarstwo Anety i Mariusza Klimkowskich mieści się we wsi Ślipcze koło Hrubieszowa i jest sukcesywnie tworzone już od 25 lat. Ukierunkowane jest na produkcję roślinną, gdzie na powierzchni 160 ha uprawiane są pszenica, rzepak, burak cukrowy, fasola, kukurydza, jęczmień. Specyfika lokalizacji sprawiła jednak, że działki są rozdrobnione (od 30 arów do 25 ha) i oddalone od siebie w zakresie do 30 km. To z kolei wymaga maszyn, które pracują szybko i mają większe możliwości mobilne.

    Szybko i dokładnie z Dammann

    Opryskiwacz Dammann dobrze się sprawdza w gospodarstwie Mariusza Klimkowskiego. Efekt? W okolicy są już 3 opryskiwacze tej marki.

Mariusz Klimkowski pracuje zawodowo od 32 lat. Z zawodu jest policjantem drogówki, a z zamiłowania rolnikiem. Jego zainteresowaniem są maszyny, co ma odzwierciedlenie w posiadanym parku maszynowym. – Maszyny z biegiem lat się oczywiście zmieniały. Zaczynaliśmy od Ursusów, po czym nadszedł czas na kolejne marki - Zetora, MTZ i Lamborghini. Z czasem przesiadłem się na Massey Fergusona, z którym przygoda rozpoczęła się ze względu na poszukiwanie wydajnego kombajnu. Obecnie mam ciągniki z tym znakiem w przedziale od 90 do 285 KM, najmniejszy z nich kupiony z myślą o opryskiwaczu i rozsiewaczu nawozów – tłumaczy rolnik.

Zawsze z dobrym wyposażeniem

Skoro zatem mówimy o opryskiwaczu, to jak Dammann trafił pod Hrubieszów? Zaczęło się od wizyty rolnika na jednych z targów rolniczych.

– To nie jest tania marka, jest dobrze ukształtowana na rynku zachodnim, jest chwalona przez Niemców i Austriaków. Z racji tego, że jestem „dwu-zawodowcem” nie mam dużo czasu, a wszystkie prace w gospodarstwie wykonujemy sami. Potrzebuję wiec maszyny dużej i wydajnej. Beczka musiała mieć co najmniej 4000 litrów, do tego duża moc, stabilna belka, opryskiwacz musi się też dobrze prowadzić. A zaczepiany Dammann Classic 4400 ma wiele rozwiązań, których nie ma konkurencja – zdradza Mariusz Klimkowski.

– Wcześniej maszyn Dammanna u nas w okolicy nie było, ogólnie po tej stronie Wisły ta marka nie była często spotykana. Opryskiwacz, który zakupiłem ma bogate wyposażenie klasy Premium. Nie wybieram maszyn z wyposażeniem podstawowym. Zamawiając maszynę i doposażając ją później, kosztuje to dużo więcej. Jako pierwszy nabywca w okolicy, miałem też lepsze możliwości negocjacyjne – podkreśla z uśmiechem użytkownik. Zakup został zrealizowany w firmie Agrimar, która przy tej okazji została… dilerem Dammanna. Szybko okazało się, że zarówno maszyna, jak i dostawca wybrani zostali „bez pudła”, skoro na dzień dzisiejszy 80% parku maszynowego Pana Mariusza pochodzi od dilera spod Chełma. Ważną kwestią jest bowiem bliskość i pewność serwisu.

– Maszyny są dziś projektowane na określony czas, zawsze może się też coś zepsuć. Jak jest awaria potrzebne jest doświadczenie, szybka reakcja i wsparcie – zwraca uwagę rolnik. Z opryskiwaczem Dammanna większych problemów jednak nie było. – Jego obsługa nie jest skomplikowana. Trzeba też przyznać, że w naszym gospodarstwie opryskiwacz ciężko pracuje. Wiele ma przejazdów, do tego składanie, rozkładanie - na jednej działce niekiedy 3 razy. Maszyna jest intensywnie eksploatowana, w skali roku to 1800-2000 ha. Zakupiona była we wrześniu 2019 r. i przepracowała już ok. 8 tys. ha – mówi użytkownik.

– Poprzedni opryskiwacz miał belkę 21 m, ten zaś - 28 m. Na działkach, gdzie nie ma jakiś przeszkód, jeśli nie ma wiatru, przy pełnej szerokości belki pracujemy z prędkością do 18 km/h przy dawce 200 l/ha, niektóre zabiegi ograniczamy do 120-150 l/ha. Belka prowadzi się bardzo dobrze. Funkcjonalność maszyny oceniam wysoko. Porównując do innych renomowanych marek, w takich samych wietrznych warunkach atmosferycznych mogłem pryskać z prędkością 11 km/h uzyskując pokrycie ponad 80% - inni aby uzyskać taki wynik musieli przejeżdżać o połowę wolniej. Końcówki przy głowicach poczwórnych są rozmieszczone co 50 cm, wysokość przy wykonywaniu zabiegów to przeważnie 50-75 cm – dodaje.

Wysoka jakość i użyteczność

– Kupując opryskiwacz miałem trochę obawy o jego obsługę, ale wszystko jest bardzo intuicyjne. Regulować można np. grubość kropli redukując znoszenie, myślałem też o rękawie bo nie zawsze jest czas i dobre warunki. Priorytetem było też łatwe płukanie i szybka praca. Czas jest ważny, zabiegi przeważnie wykonuję z prędkością 13-15 km/h, w trakcie doby na oprysk potrzebuję z 6 h, na przejazdy do pól kolejne 4 h. Wąskie opony sprawdziły się przy wcześniej uprawianych warzywach - mówi rolnik.

– Wcześniej zastanawiałem się także nad zakupem opryskiwacza samojezdnego bo opryskiwacz plus ciągnik wychodzi praktycznie to samo. Ale potrzebny był mi też ciągnik do rozsiewacza nawozów itd. Gdybym miał z 300 ha, pewnie wybrałbym wersję samojezdną. Póki co jestem z zakupu zadowolony, podobnie jak współpracy z dilerem i serwisem. W beczkę maksymalnie wchodzi 5050 litrów, plusem opryskiwacza jest jego stabilność, przy tym rozstawie osi jest bardzo dobrze – uzupełnia. 

Użytkownik nie ma uwag co do jakości wykonania i użyteczności opryskiwacza. – Maszyna robi to co powinna. Mycie i płukanie nie sprawia problemów, co jest bardzo ważne ponieważ przy stosowaniu środków, które mają postać zawiesiny, może to być kłopotliwe jeżeli zbiornik ma formę bardziej złożoną. Na wyposażeniu jest system oświetlenia bardzo ułatwiający pracę w nocy, jedynie design mógłby być nowocześniejszy, ale to już kwestia gustu. Konstrukcja opryskiwacza daje mu większą wytrzymałość na uszkodzenia, nic się nie urywa, nie gnie, nie łamie. Uważam, że twórcy i projektanci maszyny mieli pojęcie o tym co robili.

Porównując do poprzedniego opryskiwacza lub nawet konkurencji, widać znaczną różnicę. Najważniejszą jest to, że przestawianie dysz odbywa się pneumatycznie, w związku z tym opryskiwacz jest praktycznie niezawodny i pozbawiony tak jak w maszynach konkurencyjnych marek, kosztownych awarii elektrycznych. Jako produkt klasy Premium kosztuje może więcej, ale ceny maszyn używanych też są wysokie – przekonuje użytkownik.

Ważną zaletą opryskiwacza jest też intuicyjna obsługa, mieszając nawet kilka substancji nie było nigdy z tym problemów. Końcówki i filtry się nie zapychają, ewentualne zatory przepływ powietrza szybko usunie. – Korzystamy także ze zmiennego dawkowania, całość jest realizowana automatycznie, ale nie używamy przy tym map aplikacyjnych, bo nasze działki są za małe. Co roku robimy jednak analizę glebową, wiemy już gdzie są jakie potrzeby. W obecnych niesprzyjających warunkach ograniczamy stosowanie nawozów mineralnych przechodząc na nawożenie dolistne. Przy tych cenach nawozów racjonalnie podchodzimy do tematu – podkreśla rolnik. Z zadowoleniem podkreśla przy tym wysokość plonów, która przy takich glebach i sprzyjających warunkach pozwala osiągnąć 10 t/ha pszenicy i 5 t/ha rzepaku (wysokość plonów co roku jest weryfikowana w trakcie zbioru przez użytkowany kombajn Claas Tucano 440 wyposażony w wagę).

Opryskiwacz Dammann dobrze się sprawdza w gospodarstwie Anety i Mariusza Klimkowskich. Efekt? W okolicy są już 3 opryskiwacze tej marki.

Polecamy produkty z naszego sklepu:

Chcesz dowiedzieć się więcej? Czytaj atr express - zamów:

Bezpłatny egzemplarz Prenumeratę

YouTube atrexpress

zobacz więcej

Pokaz opryskiwacza HARDI AEON CENTURAline


W chwili otwarcia wideo, YouTube wyśle pliki cookie. Polityka prywatności YouTube

Pokaz robota autonomicznego - NAIO ORIO


W chwili otwarcia wideo, YouTube wyśle pliki cookie. Polityka prywatności YouTube

Bądź na bieżąco! Zapisz się do newslettera

Wyrażam zgodę na otrzymywanie od Boomgaarden Medien Sp. z o.o. treści marketingowych (newsletter) za pośrednictwem poczty elektronicznej w tym informacji o ofertach specjalnych dotyczących firmy Boomgaarden Medien Sp. z o.o. oraz jej kontrahentów.