– Zastąpił 115-konnego Landiniego, wcześniej wziętego na PROW. A Steyr? Przede wszystkim pracuje z przetrząsaczem o szerokości roboczej 6 m, ze zgrabiarką dwukaruzelową czy chwastownikiem, ale przede wszystkim wykorzystywany jest w transporcie, głównie słomy. Przez rok przepracował ok. 700 mth
– wyjaśnia rolnik.
A cóż to za ciągnik? Steyr 4125 Profi (o mocy znamionowej 140 KM i maksymalnej z systemem zarządzania mocą - 155 KM), z biegami pełzającymi, pozwalającymi przemieszczać się z prędkością nawet 150 m/h, wyróżnia się sporym komfortem pracy - wyposażony wszak jest w bardzo wygodną, amortyzowaną i dobrze przeszkloną kabinę, zapewniającą dobrą widoczność podczas prac polowych. Jest wygodny fotel i siedzisko dla pasażera, bardzo dobre oświetlenie, a także klimatyzacja.
Mercedes wśród traktorów
W roku 2022 w „odstawkę” poszły dwa New Hollandy, a w ich miejsce pojawił się przenoszący komfort operatora na jeszcze wyższy level 270-konny 6270 Terrus CVT. – Będzie pracował z 20-tonowym rozrzutnikiem obornika Joskin, kombinacją koszącą firmy Kuhn o szerokości roboczej 9 m - dysponuje wystarczającym zapasem mocy, aby radzić sobie w pofałdowanym i pagórkowatym terenie z mozaikowatą glebą - jest glina, czarnoziem, a za chwilę piasek. Wykorzystam go także w transporcie, z dwoma przyczepami Metaltech, 12- i 14-tonową. W takim razie nie kalkuluje mi się już kupno samochodu ciężarowego, choć trasy będą dość długie - wywozimy zboże na 20 km od gospodarstwa do Szczepanek, a rzepak do Sztumu, 45 km w jedną stronę – uważa użytkownik.
A cóż Steyr 6270 Terrus CVT kryje w swym wnętrzu? Napędzany jest 6-cylindrowym silnikiem o mocy znamionowej 199 kW/271 KM (Stage V), zapewniającym maksymalny moment obrotowy 1194 Nm (przy 1400 obr./min). Steyr 6270 Terrus CVT przekonuje reaktywnym układem kierowniczym i wysokim obciążeniem użytkowym sięgającym 6300 kg, a także przekładnią bezstopniową o wysokim współczynniku sprawności mechanicznej. Zdaniem użytkownika atutem jest także niewygórowane zapotrzebowanie na paliwo, co w dobie szalejących cen oleju napędowego jest prawdziwą cnotą. Dowód? W pracy z zestawem koszącym zużycie sięga 25 l/h. Ponadto maszyna została wyposażona w luksusową, panoramiczną kabinę z 4 słupkami, zapewniającą niski poziom hałasu, wynoszący zaledwie 69 dB(A).
Bardzo dobrze zaprojektowany układ zawieszenia i osi przedniej gwarantują komfort przez duże K. – Pod tym względem ciągnik, którym przez dwa miesiące przepracowałem 150 mth, porównałbym do Mercedesa klasy S. Radzę sobie z nim bez instrukcji obsługi - podstawowe funkcje opanowałem na polu w ciągu pół godziny. Wszystko jest intuicyjnie wyświetlone, mogę sobie dowolnie regulować i zaplanować wszystkie czynności robocze z poszczególnymi narzędziami - pługiem czy kosiarkami. Komputer wszystko zapamiętuje, a mnie wystarczy uruchomić GPS-a, pracującego z dokładnością do 2 cm – mówi Marcin Markiewicz, operator ciągnika.
Z opinią tą zgadza się Jan Oleś. – Terrus był „na bogato”, bo przyjechał z jakiejś wystawy. Ale moi synowie kończący technikum są akurat z tego powodu bardzo zadowoleni. Pełne sterowanie w podłokietniku, nawigacja - to ciągnik dla młodej generacji. Jest amortyzowana przednia oś, bardzo dobre oświetlenie LED, dzięki czemu praca w nocy nie nastręcza żadnych problemów, bardzo dobra widoczność, amortyzowana kabina z wygodnym fotelem, a nawet… chłodziarką do napojów – uśmiecha się rolnik. Co prawda przy zakupie wydał więcej niż w przypadku ciągników innych marek, ale: – Chodzi przecież także o to, aby nie mieć problemów, aby sprzedać taki ciągnik za 7-8 lat. Kiedy ciągnik ma już 10 tys. mth i jeszcze się nic nie psuje, a można jeszcze dostać jakieś sensowne pieniądze, trzeba sprzedawać – dodaje.
Klient nr 1
Wybór rolnika na markę Steyr padł nie tylko ze względu na zalety tych ciągników, ale również z uwagi na lata dobrej współpracy z firmą Agroperfekt, dilerem tej marki.
– Dużo maszyn kupiłem w Agroperfekcie. Jedną z pierwszych był opryskiwacz Hardi Commander (oprócz niego trafił wtedy 5-tonowy Piast do wapna z Brzegu oraz 5-skibowy pług Kvernelanda). Byłem jednym z pierwszych klientów firmy już 15 lat temu. Prezes firmy to normalny człowiek, z którym można rozmawiać
– podkreśla Jan Oleś.
– A poza tym bardzo blisko jest serwis - do Kisielic mam 3 km z głównej bazy i 17 km z fermy. Czasem wystarczy podjechać do Kisielic, które mamy po drodze, między jednym a drugim gospodarstwem. Obsługa jest dobra, na telefon, nawet w środku nocy podczas zbioru zielonek – uzupełnia...