Jako możliwą przyczynę tego stanu rzeczy kontrolerzy podają fakt, że ustawa o gatunkach inwazyjnych nie zawiera żadnych informacji na temat oficjalnych organów odpowiedzialnych za ewentualną identyfikację gatunków inwazyjnych na miejscu. NIK zarzuca Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska (GDOŚ), że nie wdrożyła żadnych programów kontroli, mimo że takie programy zostały opracowane dla 15 gatunków.
NIK zarzuca również, że nie opracowano żadnego planu ochrony dla 298 z 468 rezerwatów przyrody podlegających jurysdykcji pięciu regionalnych dyrekcji ochrony środowiska. W rezultacie nie ma dokładnych informacji na temat występowania i rozprzestrzeniania się gatunków inwazyjnych. Ponadto, według audytorów, wszystkie dyrekcje ochrony środowiska były świadome przypadków, w których środki zaradcze przeciwko gatunkom inwazyjnym na obszarach ochrony przyrody nie zostały wdrożone.
Najwyższa Izba Kontroli zaleca zatem m.in. rozszerzenie uprawnień burmistrzów i umożliwienie im przeprowadzenia działań naprawczych przeciwko inwazyjnym gatunkom obcym na koszt zarządcy nieruchomości. Takie działania powinny być dozwolone, jeśli zarządca odpowiedzialny za dany teren nie przeprowadził żadnych działań naprawczych w ciągu roku od otrzymania informacji o obecności inwazyjnych gatunków obcych.