Został Pan nowym prezesem Wanicki Agro, ale przecież nie jest Pan nową osobą w branży…
Funkcję prezesa zarządu spółki Wanicki Serwis pełnię od niedawna, bo od kwietnia 2023 r. Dotychczas przez ponad rok byłem dyrektorem zarządzającym, więc można powiedzieć, że z punktu widzenia formalnego wiele się nie zmieniło. Zostało to jednak bardziej sformalizowane, co pozwoli nam szybciej reagować na potrzeby naszego działu handlowego i klientów.
Wcześniej przez pięć lat pracowałem jako dyrektor handlowy w firmie Rol-Mech Radymno, również dilera marki John Deere, więc mój zakres działań był podobny, jednak na mniejszym terenie i skali. Teraz jest to trochę większa działalność. A w branży rolnej jestem od 2016 r., wcześniej pracowałem w sektorze marketów budowlanych.
Patrząc przez pryzmat ostatniego roku, dla dilerów John Deere'a był to okres wielu zmian. Jak to wygląda w Wanicki Agro, mając również na uwadze działalność na nowym terenie?
Ostatnie dwa lata to ogrom pracy. Mając 5 punktów dilerskich musieliśmy praktycznie o 100% zwiększyć obsługiwany teren. Zwiększyliśmy liczbę naszych punktów do 9 praktycznie z dnia na dzień. Wiązało się to oczywiście z ogromnymi nakładami finansowymi i bardzo dużym wysiłkiem związanym z pozyskaniem odpowiedniej infrastruktury.
Wiele obiektów mamy swoich, cały czas je modernizujemy, ale część obiektów wynajmujemy i musieliśmy je zaadaptować do naszych potrzeb. W nasze punkty dilerskie inwestujemy naprawdę duże pieniądze, są przez to w pełni funkcjonalne, duże i nowoczesne. Tutaj duże podziękowania dla naszego właściciela Wiesława Wanickiego i całej Grupy Wanicki, że stawia na jakość obiektów i nie boi się inwestować w takie rozwiązania.
Kolejnym wyzwaniem było dla nas pozyskanie pracowników. Biznes tworzą ludzie, a nam udało się zdobyć najlepszych specjalistów od byłych dilerów na tym obszarze. Nie straciliśmy przez to udziałów rynkowych na terenach nowo przejętych. Udało się przez to uzyskać lepsze wyniki sprzedażowe już w pierwszym roku. Przed nami dalszy rozwój działów aftermarket oraz rolnictwa precyzyjnego, który jest przyszłością. Obecnie zatrudniamy już ponad 100 techników, ale to i tak za mało.
Chcemy dojść do stanu, że na jednego handlowca będzie przypadało 7-8 techników. W tym momencie mamy aktywnych 25 handlowców, potrzebujemy więc ponad 200 serwisantów. Natomiast dział rolnictwa precyzyjnego ciągle rośnie i jesteśmy otwarci stale na nowych adeptów oraz pasjonatów nowoczesnych technologii i ich zastosowania w rolnictwie.
Mówi Pan o inwestycjach w infrastrukturę. Czym się różni punkt dilerski Wanicki od innych?
...