Jak inwestować, to z głową
Jeśli chodzi o zakupy sprzętu, to filozofia, której hołduje rolnik, jest bardzo prosta - nie przeinwestowywać. Park maszynowy oparty jest o ciągniki Case Puma 200 i New Holland TM175 i TM120, z szerokim rozstawem opon.
– Inwestujemy wyłącznie w maszyny, które są potrzebne i bez zbędnych gadżetów. Zakupy są przemyślane, dlatego też np. do tej pory z powodzeniem pracuję siewnikiem Unia idea-line, z 2006 r., który jest po dwóch większych remontach. Taka polityka się jednak opłaci – przekonuje rolnik.
Przygoda z marką Mandam w gospodarstwie w Dziergowicach rozpoczęła się w 2010 r.
– Mamy dość specyficzne warunki glebowe, na co składają się przede wszystkim mady nadodrzańskie. W tamtym roku dotknęła nas po raz kolejny powódź i nie sposób było ich efektywnie przeorywać na 15-20 cm, dlatego - choć w sumie przez przypadek - kupiliśmy w zaprzyjaźnionej firmie Agrocentrum Strzelce Opolskie prosty, 2,5-metrowy głębosz MG na 5 łapach i bez wału, z firmy Mandam – wyjaśnia Jacek Krzywniak.
Kolejną maszyną z Gliwic okazała się 3-metrowa brona talerzowa Gal.
– Wcześniej miałem bronę z talerzami w układzie X, która miała jednak tendencję do zbierania gleby do środka. Gal rozpoczął pracę w gospodarstwie w 2012 r., a przez pierwsze 7 lat nie działo się nic złego – pozostała jedynie wymiana talerzy. Wtedy siadły piasty, które trafiły do regeneracji – nie kosztowała majątku, a poza tym dostałem jeszcze na nie 5-letnią gwarancję – mówi pan Jacek.
Idźmy dalej. W 2019 r. rolnik zakupił pług dłutowy Grot, co oznacza, iż w jego gospodarstwie pług przeszedł już do lamusa.
– Od 2012 r. mój pług Kvernelanda gleby nie widział. Generalnie jestem zwolennikiem rolnictwa regeneratywnego - szybko zauważyłem, że wzbogacanie gleby w materię organiczną, w próchnicę, poprawia jej strukturę, a poza tym zmniejsza opory przy uprawie, co wpływa na ograniczenie zużycia paliwa. Znaczniej lepiej jest też z magazynowaniem wody w suchych latach i jej odprowadzaniem w sezonach mokrych. Mój pług dłutowy ma układ pięciu, a nie siedmiu łap na 3 metrach szerokości roboczej i pozostawia pofalowaną strukturę gleby. Głębokość robocza zależna jest od stanowiska i upraw następujących – mówi Jacek Krzywniak.
Gal na testach
Podstawową maszyną uprawową w gospodarstwie jest brona talerzowa Gal (z maszyn Mandamu jest jeszcze kultywator Flex).
– Zaczynałem od szerokości roboczej 3 m, którą wiosną 2021 r. podwoiłem do 6 m. Kupiłem co prawda bronę 5-metrową, ale otrzymałem propozycję, aby przetestować wersję 6 m, która wyposażona została w nowy, prototypowy wtedy typ samoostrzących się talerzy Razor o średnicy 610 mm, o drobnym i bardzo agresywnym uzębieniu. Maszyna ta wypadła tak korzystnie, że została już u mnie, a ze sprzedażą 5-metrówki, która przepracowała raptem ze 100 ha, nie miałem żadnych problemów. Generalnie maszyna ma dobrą korelację ceny do jakości, a rewelacyjnym rozwiązaniem są piasty bezobsługowe. Nowe talerze doskonale radzą sobie ze ścierniskiem po kukurydzy czy słoneczniku, na tyle dobrze, że zrezygnowałem z zabiegu mulczowania. Nadmierne rozdrobnienie słomy sprzyja szybkiemu rozkładowi, ale długofalowo wolniej buduje masę organiczną. Zawartość próchnicy w gospodarstwie sukcesywnie budujemy od 30 lat – obecnie osiąga ona bardzo dobry już wskaźnik 2,5-2,7 - podkreśla rolnik.
Zmiana brony okazała się też uzasadniona ekonomicznie ze względu na zwiększenie wydajności, ograniczenie czasu pracy i zużycia paliwa.
– Dlatego też zacząłem testy nawigacji CHCNAV zakupionej w firmie Chempest, która szybko przyniosła mierzalne oszczędności - w podanych kategoriach nawet o 15-17%. Wracając jednak do Gala, moja maszyna trafiła do fabryki na przegląd - pojawiły się jakieś pęknięcia farby, a zastąpiła ją… kolejna testowana przeze mnie wersja XXL w wersji HD o szerokości aż 7,5 m. Z uwagi na duże rozdrobnienie moich pól jest to dla mnie troszkę zbyt dużo, zbyt duża jest też wysokość transportowa - 4,2 m, poza tym nie chcę nadmiernie rozbudowywać parku maszynowego – przekonuje użytkownik.
Jak jednak ocenia testowaną bronę?
– Maszyna ma zmienioną konstrukcję, ale na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie powiedzieć, która jest lepsza. Oczywiście wychodzą pewne mankamenty, ale po to, aby brona już poprawiona mogła trafić do sprzedaży. Jedną z moich sugestii było, aby maszyna otwierała się szerzej, niż tylko na 180°, a skraje pracowały głębiej, co pozwala lepiej dostosować ją do ukształtowania terenu – recenzuje pan Jacek.
– Na pewno plusem mojej „szóstki” jest nabudowany siewnik poplonów wykorzystywany do wysiewu mieszanin wielu gatunków roślin jarych, wśród których jest m.in. facelia która dobrze się korzeni, olejarka abisyńska, bardzo dobrze budująca masę zieloną czy też wyka, ze względu na wiązanie azotu. Tego typu uprawy stanowią również siedlisko dla organizmów glebowych czy zwierząt dziko żyjących (zające, przepiórki, kuropatwy, bażanty, a nieopodal poszczególnych stanowisk znajdują się też pszczele ule - średnia wydajność rodziny pszczelej - niespełna 30 kg miodu z pnia), co jest też ważne w kontekście wejścia Europejskiego Zielonego Ładu. Wspomnę przy tym, iż od tego roku zaczęliśmy stosować także kompost komunalny mający dobre parametry odnośnie poszczególnych składników czy zawartości substancji organicznej – kwituje.