Firma sprzedaje swoje systemy nawigacyjne na całym świecie.
– Nasz najdalszy system jeździ po Hawajach. Polski rynek? Może nie trzeba tego wpisywać, ale nie za bardzo nas ciekawi. Jest trudniejszy niż inne – przyznaje Dorozalski.
– W Niemczech z dziesięciu klientów jeden pyta o montaż. W Polsce – dziewięciu. Dlatego na targach zdecydowaliśmy się zaoferować montaż także u nas.
Rozwiązania dla każdego
Kluczową cechą rozwiązań FieldBee jest ich prostota.
– Na koniec dnia wszystkie nawigacje działają mniej więcej tak samo. Różnice są w tym, jak łatwo się je obsługuje. Nasze oprogramowanie zrobiliśmy sami i z miłością. Ważne, żeby można było szybko ustawić pole, narysować je, wgrać – każdą opcję dajemy. Firma oferuje możliwość testowania systemów przez 30 dni. – Jak coś nie pasuje, można odesłać. Tylko 3% klientów to robi. Jesteśmy pewni, że działa dobrze – mówi Dorozalski.
Głównym produktem FieldBee jest system PowerSteer do automatycznego kierowania ciągnikiem lub kombajnem.
– Działa na 99% maszyn, niezależnie od wieku. Można zacząć od manualnego prowadzenia z dokładnością 2,5 cm, a potem rozbudować zestaw jak klocki Lego – dodać kierownicę z silnikiem, tablet, moduł Isobus. Nasza aplikacja działa na każdym Androidzie. Milion ludzi ją ściągnęło. Firma kładzie nacisk na przystępność.
– Nie trzeba czekać na terminale. Można kupić tablet z OLX-a za 200 zł i wszystko będzie działać. Rolnik mówi: od 50 lat sam kieruję i dalej będę. W porządku. Ale jak ma 60-70 ha, to system się zwróci w dwa lata. I nawet nie chodzi o oszczędności. Jak ktoś raz spróbuje, to już nie chce wracać do ręcznego kierowania. Siedzenie w traktorze to ciężka robota. Czemu auto może samo jechać do Krakowa, a rolnik dalej musi sam skręcać? – pyta retorycznie Dorozalski.
Kierunek - Polska
Zapytany o konkurencję, odpowiada bez ogródek:
– Nie powiem, że mamy najlepszy system. Inni też mają dobre produkty. Ale nasza aplikacja jest prosta. I europejska. Nawet Chińczycy mówią, że to u nas wszystko łatwiej działa – bez siedzenia cały dzień i tłumaczenia.
Na pytanie o sprzedaż w Polsce, odpowiada szczerze:
– Do tej pory polski rynek nas nie interesował. W porównaniu do Niemiec to inna bajka. Tam jeden diler robi więcej w miesiąc niż tutaj w rok. Ale to się może zmieni. Uczymy się, rozmawiamy z rolnikami. Tylko że w Polsce trzeba podjechać, pokazać wszystko, wytłumaczyć. I do tego się dostosowujemy. Firma chce utrzymać niskie koszty, także dzięki prostocie montażu. – Każdy da radę to sam zamontować w godzinę. A jak ktoś koniecznie chce, żeby przyjechać i pokazać – to zrobimy. Ale musi się to dalej opłacać.
Na koniec Dorozalski podkreśla różnicę między FieldBee a innymi firmami:
– Większość to przedstawiciele, którzy mogą sprzedawać tylko w Polsce. My produkujemy i sprzedajemy na cały świat. Jest nas prawie 100 osób, ale to nadal mała firma. Może właśnie dzięki temu jeszcze robimy to z sercem. Jesteśmy zaangażowani we wspieranie rolników poprzez szybką, niezawodną i profesjonalną obsługę. Nasz wielojęzyczny zespół zapewnia globalną pomoc w zakresie konfiguracji, rozwiązywania problemów i użytkowania. Oferujemy kompleksowe Centrum Pomocy, zdalną diagnostykę i aktualizacje bezprzewodowe, aby zapewnić płynne działanie systemów. Dzięki zasobom szkoleniowym, silnej społeczności użytkowników i szybkim rozwiązaniom naprawczym, zapewniamy rolnikom produktywność przy minimalnym czasie przestoju – kończy Dorozalski.
Polecamy produkty z naszego sklepu:Polecamy produkty z naszego sklepu:Polecamy produkty z naszego sklepu: