Jak na tym tle wygląda zainteresowanie rynku - w Europie Zachodniej i na innych kontynentach - pojazdami takimi jak FarmDroid?
Prawdą jest, że w pełni autonomiczne roboty są nadal rzadkim widokiem na polu zarówno w całej Europie, ale także w reszcie świata, jednak jest to w dużej mierze spowodowane tym, że firmy mają trudny czas na komercjalizację swoich koncepcji. Nasi założyciele pochodzą z rodziny rolników, co daje unikalny wgląd w to, jak wymyślić robota w pierwszej kolejności, a od momentu komercjalizacji robota w 2018 r., ściśle współpracujemy z klientami - rolnikami nad dalszym ulepszaniem FarmDroid FD20. Sprzedaliśmy ponad 300 robotów, więc wierzymy, że przełom już nastąpił. Doświadczamy dużego popytu, który z biegiem lat gwałtownie wzrósł, a my z sukcesem kontynuujemy ekspansję na nowe rynki.
W jakim kierunku będzie się dalej rozwijał FarmDroid?
Wszystkie nasze zyski przeznaczamy na badania i rozwój, aby stworzyć nowe dodatki do naszej istniejącej platformy i oczywiście w przyszłości, nowy robot - mniejszy lub większy, aby dostosować się do innych typów klientów, nie jest nie do pomyślenia.
W jakiej perspektywie czasowej roboty polowe powinny się upowszechnić?
Z naszego punktu widzenia są one już rozpowszechnione, przynajmniej jeśli chodzi o uprawy ekologiczne, takie jak buraki cukrowe i cebula.
Na koniec, jaka jest obecnie skala prowadzonego przez Pana firmę biznesu - ile pojazdów produkujecie, kto jest ich nabywcą?
Wiele się wydarzyło, odkąd w 2018 r. firma FarmDroid została założona przez Kristiana i Jensa Warminga. Obecnie jesteśmy 45-osobowym zespołem, a naszą siedzibą główną jest biuro w Vejen, w Danii. Pierwotnie robot FarmDroid FD20 został opracowany do siewu i pielenia buraków cukrowych, ale dziś wspieramy ponad 30 różnych upraw, takich jak cebula czy buraki czerwone. Aktualnie jesteśmy obecni w ponad 15 krajach i sprzedaliśmy już ponad 300 robotów, o czym zresztą już wspomniałem. Natomiast w oparciu o popyt, którego doświadczamy, spodziewamy się sprzedać robota nr 500 do końca przyszłego roku.