Polskie zasoby wody
Najprostsze retencjonowanie wody odbywa się w glebie. Teoretycznie, dla roślin wody jest więcej niż potrzeba, tylko że nie wtedy kiedy ona jest potrzebna i nie w tych miejscach gdzie jest potrzebna. Dla roślin ważne jest, aby woda była dostępna w wierzchniej warstwie gleby, gdzie roślina ma system korzeni, które mogą pobrać tą wodę z substancjami odżywczymi. Tylko wówczas plon będzie wysoki.
Średnia, roczna suma opadów w Polsce wynosi ok. 700 mm. Sezonowa, sumaryczna, nawodnieniowa dawka do podlewania upraw w Polsce z reguły nie przekracza 260 mm, ale najczęściej dla większości upraw wystarcza już 100 mm. W przypadku uprawy warzyw średnio przyjmuje się 150 mm (6 dawek tygodniowych po 25 mm), co daje 1500 m³/sezon (1 rok) - w okresie wegetacji czyli od 15 kwietnia do 15 września. Z tego wynika, że roczne zapotrzebowanie na wodę z nawodnień wszystkich użytków rolnych, obejmujących 60% terytorium Polski wynosi ok. 28 mld m³/rok. Ilość wydaje się ogromna, ale do Bałtyku każdego roku poprzez rzeki wpływa średnio aż 53,6 mld m³ wody.
– Gdybyśmy zatrzymali 52% wody bezużytecznie wlewanej rzekami z terytorium Polski do Bałtyku to wody wystarczy do nawadniania wszystkich naszych użytków rolnych bez zakłócenia jakichkolwiek dotychczasowych stosunków wodnych
– twierdzi Krzysztof Łuszczyk, właściciel firmy Łukomet.
Oprócz tego Polska dysponuje zasobami wód podziemnych w ilości około 12,4 mld m³/rok, w jeziorach i na obszarach wodno-błotnych zretencjonowane jest natomiast ok. 40 mld m³ wód powierzchniowych. Dane zebrane przez Krzysztofa Łuszczyka robią duże wrażenie i wykazują, że potencjał wodny w Polsce istnieje, problemem jest odpowiednie zagospodarowanie i dystrybucja zasobów tam, gdzie są potrzebne. Jest to bardzo dobrze widoczne latem, gdy w jednych miejscach mamy susze w innych powodzie i podtopienia. Racjonalne gospodarowanie wodą przynosi wiele korzyści, stabilizuje mikroklimat oraz glebę, ma ogromne znaczenie dla rozwoju ekosystemów. Tutaj wymagane są działania na szeroką skalę.