Ucieczka w fotowoltaikę
Przedstawiona powyżej perspektywa dla konsumentów i przedsiębiorców jest szansą dla tych, którzy szukają tańszej alternatywy na energię. Najprostszą i najszybszą inwestycją jest instalacja fotowoltaiczna. Świadczy o tym rekordowy boom na instalacje PV, której dynamika inwestycji w Polsce rośnie w tempie dwucyfrowym. Zgodnie z danymi Polskiej Sieci Elektroenergetycznej, w połowie 2021 r. moc ta przekraczała już 5,2 GW. Tymczasem według Polityki Energetycznej Polski stan ten miał być osiągnięty dopiero w 2030 r.
– OZE jest i będzie panaceum na wzrosty cen energii elektrycznej. Nie tylko zresztą w Polsce. Widząc to, świadomy i racjonalny konsument indywidualny, a także przedsiębiorca wręcz musi szukać nowych rozwiązań, zapewniających oszczędności w rachunkach za energię oraz jednocześnie nieszkodliwość dla środowiska naturalnego, co powoli staje się standardem
– przekonuje Jakub Jadziewicz.
Do inwestowania w fotowoltaikę nadal będą zachęcały państwowe dofinansowania. Rząd już zapowiedział kontynuowanie w 2022 r. popularnego programu „Mój Prąd”. Dodatkowo w ramach tzw. Nowego Ładu mają być uruchomione fundusze promujące magazynowanie energii oraz inteligentne systemy zarządzania energią w domu.
Tego typu instrumenty wsparcia nie są koniecznie potrzebne w przypadku gospodarstw rolnych, o czym przekonują przykłady rolników z całego kraju.
– W tym roku zdecydowałem o tym, aby zainwestować w panele fotowoltaiczne. Na początek kosztem 180 tys. zł brutto wybudowałem działającą od maja instalację o mocy 50 kW, która powinna pokryć 1/5 naszego zapotrzebowania na energię. Od tego czasu zaoszczędziłem ok. 18 tys. zł, co oznacza, iż do tej pory spłaciło się już 10% ceny zakupu. Tyle oszczędności z tytułu zużycia prądu, bo przecież jeszcze w 2022 r. będę mógł liczyć na ulgę w podatku rolnym z tytułu przeprowadzonej inwestycji - spodziewam się ok. 35 tys. zł. Widzę zresztą, że w wielu gospodarstwach pojawiły się już te instalacje, a będzie ich jeszcze więcej, kiedy okaże się, ile trzeba będzie w przyszłym roku i kolejnych latach płacić za prąd. Dopóki będę wykorzystywał produkowaną w ten sposób energię elektryczną, to proponowane zmiany rozliczeń będą dla naszego gospodarstwa neutralne. Oczywiście zakładam, iż z czasem będę dokładał kolejne panele - szacowane zapotrzebowanie w RSP Otylin to przecież 200 kWp, jednak pamiętając przy tym, że produkowanie nadwyżek prądu nie jest opłacalne – podkreśla Bartosz Bociański, prezes zarządu RSP Otylin.
To nie jedyne plany dotyczące wykorzystania alternatywnych źródeł energii w wielkopolskiej spółdzielni. Ze względu jednak na niestabilność systemu prawnego, póki co nie będzie realizowany pomysł budowy - kosztem ok. 2,5 mln zł - farmy fotowoltaicznej o mocy 1 MW. A mimo rozwiniętej produkcji zwierzęcej prezes spółdzielni nie decyduje się też na budowę biogazowni.
– Biogazownia oparta na oborniku i gnojowicy, a bez dodatkowego substratu, wiąże się z niebezpiecznym uzależnieniem od dostawców z zewnątrz i dużymi kosztami zakupu kukurydzy. W naszym przypadku nie jest jednak możliwe wyłączenie 200-250 ha pod tę uprawę. Wszystkie te przypadki wiążą się z jedną bardzo ważną kwestią. Generalnie rozwiązania prawne muszą być takie, żeby rolnicy nie bali się inwestować. Nie może być tak, że ledwie jakaś gałąź energetyki się rozwija, a już jej podcinają gardło
– przekonuje rolnik.
Mój prąd w wersji 4.0
Według Ministerstwa Klimatu i Środowiska, wysokość dotacji uzależniona będzie od zakresu rzeczowego inwestycji przedstawionego do dofinansowania. Premiowany będzie zakup i montaż instalacji fotowoltaicznej z dodatkowym elementem umożliwiającym wzrost autokonsumpcji wytworzonej energii elektrycznej oraz zwiększenie poziomu efektywności energetycznej.
O możliwość ubiegania się o dofinansowanie dodatkowych elementów (ładowarek, magazynów energii/ciepła/chłodu, systemów zarządzania energią) będą mogli ubiegać się też beneficjenci dotychczasowych edycji programów „Mój prąd” oraz „Czyste powietrze”.
Nowe zasady od kwietnia 2022 r.
Sejm przyjął projekt zmiany ustawy o OZE, który przewiduje zmiany w rozliczeniu prosumentów od kwietnia 2022 r., co oznacza przejście z systemu opustów na tzw. netbilling czyli rozliczenie za wprowadzony do sieci prąd po cenach rynkowych.
Opłacalność fotowoltaiki dla prosumentów w nowym systemie net billingu spada. Według propozycji, prosument rozliczałby wartość energii wprowadzonej do sieci i pobranej. W przypadku energii wprowadzonej uzyskiwałby cenę rynkową, a pobierałby energię jak każdy odbiorca czyli wraz z opłatą dystrybucyjną oraz wszystkimi opłatami i podatkami.
Propozycja zakłada też, iż nadwyżkę z danego miesiąca prosument może wykorzystać w ciągu roku, potem odbiera nadpłatę, ale nie więcej niż 20% wartości energii wprowadzonej w danym miesiącu kalendarzowym.
Według dostępnych analiz, okres zwrotu z inwestycji w fotowoltaikę może wzrosnąć o 50-80%. Wzrost cen energii skraca ten czas zwrotu inwestycji w fotowoltaikę niezależnie od systemu rozliczeń. Przy założeniu, że prognozowane ceny na przyszły rok utrzymają się w dłuższej perspektywie, czas zwrotu spada poniżej 10 lat nawet przy najgorszym wariancie rozliczeń.
Będzie on jeszcze krótszy, jeśli ceny energii będą dalej rosnąć. Prosumenci zaś mocno dostaliby po kieszeni, jeśli trend cenowy by się zmienił, co jednak wydaje się obecnie mało prawdopodobne.