W porównaniu do sytuacji na rynku przyczep rolniczych w roku ubiegłym nadal zwraca uwagę wysoka sprzedaż marki Marpol, która prawie podwoiła swój udział w rynku. Jednocześnie swoje udziały zmniejszyły marki: Metal-Fach (aż o 3,6 p.p.), Metaltech, Wielton, Zasław i Cynkomet. W poniższym zestawieniu nie uwzględniamy wozów asenizacyjnych.
Tomasz Danek, menedżer sprzedaży AGROAS:
– Nastroje z początkiem roku były optymistyczne, a oczekiwania dużo większe niż w roku ubiegłym. Wszystko zmieniło się w połowie pierwszego kwartału w związku z nową sytuacją spowodowaną ograniczeniem możliwości zakupu nowych maszyn, jak i części zamiennych. Panika klientów spotęgowała ilość zamówień i chęć zainwestowania w nowe maszyny przed szybko rosnącymi cenami. Niepewność handlowców oraz brak informacji od producentów, jakie będą ceny jeszcze niewyprodukowanych maszyn rolniczych spotęgowała zastój w zamówieniach. Skupialiśmy się wyłącznie na realizacji już zamówionych maszyn oraz dopilnowaniu, żeby zjechały na czas i nie zostały objęte dodatkowymi podwyżkami.
Nasi klienci, tak jak i reszta społeczeństwa, odczuwa niepewność spowodowaną wojną na Ukrainie. Rolnictwo zostało dotknięte tak jak i każda inna branża utrudnieniami i brakami towarowymi i surowcowymi spowodowanymi sankcjami oraz zerwanymi łańcuchami dostaw. Najboleśniej farmerów dotykają ceny nawozów i ich okresowy brak.
Sytuacja na rynku nawozów jest niepotrzebnie jeszcze „podbijana” przez media i polityków. Trzeba pamiętać, że nawozy sprzedawane są przez cały rok, każdego miesiąca i tak np. podstawowy azot w postaci saletry w bieżącym sezonie kosztował od 900 do 4500 zł, przy czym najwięcej tego nawozu sprzedało się w cenach od 1100 do 3500 zł. Jednocześnie w tym samym czasie np. pszenica podrożała z 800 do 1800 zł. Podsumowując nastroje rolników, obok niepokoju i braku stabilizacji nasi klienci są również beneficjentami wysokich cen płodów rolnych. Należy też podkreślić czynnik, który istotny jest każdego roku - pogoda, która ma wpływ na wysokość plonu, albowiem bez wody ziemia nie odwdzięczy się wysokim plonem.
Adrian Juzyszyn, menedżer produktu AGROAS:
– Z danych CEPiK wynika, że w Polsce do kwietnia 2022 r., w porównaniu do zeszłego roku sprzedaż nowych ciągników jest niższa o ponad 9%. W tym roku, pomimo że rynek nowych ciągników na naszym terenie spadł o 17%, nam udało się sprzedać więcej nowych ciągników marki Claas od 1 stycznia do 30 kwietnia 2022 r. niż w roku ubiegłym w tym samym okresie. Zainteresowanie ciągnikami oraz innymi maszynami, które mamy w swojej ofercie, wzrasta z każdym rokiem.
Porównując lata 2021 i 2022, sprzedaż jest większa o ok. 10-15%, ale tylko dlatego, że wyczerpaliśmy wolne miejsca produkcyjne i nie możemy zamówić kolejnych maszyn na 2022 r. Wcześniejszy kryzys pandemiczny oraz aktualny kryzys na Ukrainie spowodował brak wystarczającej dostępności maszyn, która by zaspokoiła popyt na maszyny w naszym terenie działania. Musimy też wspomnieć, że gdyby tylko była możliwość zamówienia większej ilości kombajnów, ciągników oraz innych maszyn rolniczych, to sprzedaż w stosunku do 2021 r. mogłaby być większa nawet kilkadziesiąt procent.
Według CEPiK średnia moc sprzedanych (nowych) ciągników w Polsce zarejestrowanych od stycznia do kwietnia 2022 wynosi 113 KM. Na obsługiwanym przez naszą firmę terenie średnia moc nowej maszyny jest wyższa i wynosi 140 KM. Najchętniej wybieranymi ciągnikami w naszej firmie są modele Claas Axion 800 o mocy 204-305 KM oraz Claas Axion 900 o mocy 320-445 KM. Natomiast mniejsze ciągniki Claas serii Arion 400/600 mają tak duży popyt, że kontyngent ilościowy na Polskę na te modele maszyn został wyczerpany zaraz na początku sezonu 2022 i w tym roku nie są już dostępne.
Jeżeli chodzi o rejestrację przyczep rolniczych, to w porównaniu do zeszłego roku wzrosła według CEPiK mniej więcej o 10% na terenie naszej firmy, mimo że udział rynkowy przyczep firmy Wielton, którego jesteśmy dilerem, lekko zmalał. Ale musimy zaznaczyć, że większość zamówionych przyczep na 2022 rok wydajemy do klientów tuż przed żniwami, więc udział rynkowy w tym roku na pewno nam wzrośnie.
Rafał Szewczuk, dyrektor zarządzający Agrohandel:
– Sprzedaż ciągników marek zachodnich na terenie działania naszej firmy, porównując z analogicznym okresem styczeń - kwiecień roku ubiegłego, nieznacznie spadła i jest to spadek na poziomie 5%. Za nami dopiero pierwsze miesiące tego roku, tak że jeszcze za wcześnie, żeby cokolwiek przesądzać. Na chwilę obecną może do tego przyczyniać się brak ich dostępności z uwagi na opóźnione realizacje. Jak w przypadku ciągników rolniczych możemy analizować rynek po rejestracjach, to w przypadku maszyn rolniczych taka analiza jest trudniejsza. Odnosząc się do naszej firmy, sprzedaż maszyn rolniczych pozostaje na zbliżonym poziomie jak w roku ubiegłym.
Analizując sprzedaż ciągników rolniczych można stwierdzić, że najczęściej sprzedawane są maszyny w przedziale mocy 100-130 KM, kolejno 131-160 KM oraz 161-210 KM. New Holland zawdzięcza osiągnięcie wyników swojej linii modeli T7-seria, T6-seria, T5-seria. Powyższe segmenty mocy zawsze miały spory udział w całościowej sprzedaży z uwagi na charakter gospodarstw znajdujących się w naszym terenie działania.
Staramy się analizować sytuację na rynku i odpowiednio wcześnie reagować, zamawiając maszyny nie tylko pod klientów, ale również na stok magazynowy. Obecna sytuacja na rynku pokazuje, jak ważnym elementem jest planowanie sprzedaży i zamówień na kolejne okresy. Sytuacja ta też zmienia świadomość rolników, którzy coraz częściej o zakupie maszyny myślą dużo wcześniej. Niemniej rok jest bardzo nieprzewidywalny, a planowane realizacje zamówionych maszyn dość mocno przesuwają się w czasie. Dzięki planowaniu firma Agrohandel jest w stanie zaoferować wybrane maszyny „od ręki” lub w „bliskich” terminach realizacji. Nasza firma oferuje również wynajem ciągników rolniczych, co w pewnym stopniu może tymczasowo rozwiązać problem z ich dostępnością na rynku.
W naszym regionie zapotrzebowanie na przyczepy cały czas rośnie. W związku z tym nasza firma rokrocznie sprzedaje dużo więcej przyczep. Jest to w dużej mierze spowodowane planowaniem i ich dostępnością.
Anna Frankiewicz, dyrektor działu maszyn rolniczych, członek zarządu Osadkowski Cebulski:
– Szczególnie obserwujemy ten trend na obszarze naszej działalności, choć widać to również w całej Polsce. Bardzo mocno rośnie średnia moc ciągników, która wzrosła z do 112 KM w Polsce, a na naszym terenie zbliża się do 140 KM. Naszym absolutnym bestselerem są ciągniki serii Puma IH 150-200, dużo sprzedajemy ciągników z nowej serii Optum – 300 KM KM oraz dobrze znanych Magnumów, o mocy nawet 400 KM. To wynika też z tego, że w gospodarstwach brakuje rąk do pracy, głównie operatorów.
Oznacza to zakupy ciągników o większej mocy - nawet gąsienicowe 620 KM, a także większy sprzęt towarzyszący. A konkretnie? Widać rosnący popyt np. na siewniki do kukurydzy oraz kultywatory. Jest tak również jeśli chodzi o przyczepy rolnicze. Zwykle sprzedajemy 30-40 sztuk, najczęściej o tonażu od 12 ton. Taka skala inwestycji rolników w przyczepy nie zaskakuje, gdyż zawsze były ważniejsze potrzeby rynkowe. A teraz w statystykach widać efekt wcześniejszych zamówień i dofinansowań z UE, a co za tym idzie realizowanych obecnie kontraktów.
Obecnie rolnicy najczęściej myślą o zakupach „tu i teraz”. Jednak sądzę, że po żniwach zaczną myśleć o inwestycjach w dłuższej perspektywie. W tej chwili oznacza to pewną stagnację w sprzedaży, bo rozmowy handlowe przebiegają według jednego scenariusza, czyli oczekiwania jak ukształtuje się rynek w okolicach sierpnia. Patrząc jednak na najbliższe miesiące i kolejny sezon, sądzę że można spodziewać się spadku rynku ciągników - o 10-15%.
Takiego spadku można oczekiwać również z powodu opóźnień w produkcji spowodowanych sytuacją z dostępnością komponentów. Ceny energii, paliwa, środków do produkcji oraz wysoki kurs euro także wpływa na chęci zakupowe rolników oraz ich zdolność kredytową. Jednak z drugiej strony maszyny rolnicze to inwestycja, a w czasach szalejącej inflacji nie opłaca się trzymać pieniędzy w bankach. Mniejszego minusa można oczekiwać w odniesieniu do maszyn towarzyszących. Chociaż warto zwrócić uwagę dużą skalę podwyżek cen - szczególnie widać to po maszynach produkcji krajowej. Ich ceny zbliżają się już do zachodnich.