Niestety musimy czasem limitować ilość dostarczanego towaru. Ale szukamy również innych dostawców, fabryk, tak aby przenosić produkcję z Azji do Europy. Mówi się o tym już od 20 lat, a nadal jesteśmy uzależnieni od Chin. Obecnie trudno z nimi konkurować, chociaż nie są już tak tani i zaczynają dyktować warunki. My planujemy uniezależnić się od dostaw ze Wschodu, szukamy odpowiednich fabryk w Europie, mamy nadzieję, że wkrótce to się uda załatwić.
Jaka w związku z tym jest dynamika rynku w porównaniu do analogicznego okresu w roku ubiegłym? Jak będzie wyglądała sprzedaż części zamiennych w kolejnych miesiącach i latach?
Cóż można powiedzieć, na pewno ten rok jest inny, głównie pod względem dostaw. Wbrew pozorom, ubiegły rok wcale nie był taki zły i ten też nie zapowiada się źle, chociaż wiadomo , że są pewne trudności. Poprzedni rok był rekordowy pod każdym względem i póki nie będzie niekorzystnych wydarzeń w skali globalnej typu zamknięcia granic, nie powinno być większych problemów.
Przyszłą sytuację trudno przewidzieć, nie wiadomo, jak dalej potoczy się konflikt na Ukrainie. Jeżeli wszystko będzie się utrzymywało na podobnym poziomie, to będziemy zyskiwać z racji tego, że skoro odeszły nam rynki wschodnie, trzeba szukać alternatywy na Zachodzie. I one tam są. Niektórzy patrzą już dalej, w kierunkach: Ameryki Północnej i Południowej, Afryki oraz bardziej nam bliskiej Skandynawii. Wiele firm widzi ogromy potencjał na tamtych rynkach. W wielu lokalizacjach obecny już jest kapitał chiński czy rosyjski, są kopalnie i potrzeba dużo sprzętu. Sporo zależy jednak od sytuacji geopolitycznej na świecie i od tego, aby konflikt ukraińsko-rosyjski nie rozszerzył się na cały świat. Żyjemy teraz w trudnych czasach i trudno przewidzieć, co się dalej wydarzy. Jeżeli chodzi o stabilność, to daleko nam do niej.
Dziękujemy za rozmowę.