Na wiosnę zeszłego roku właściciele włoskich gajów oliwnych musieli zmierzyć się z niespodziewanymi przymrozkami, latem borykali się z wyniszczającą suszą, a jesienią z niezwykle intensywnymi opadami deszczu.
Według wyliczeń analityków Coldiretti zeszłoroczne anomalie pogodowe oznaczają dla włoskich plantatorów straty w wysokości 1 mld euro. Wielu obawia się czy będzie w stanie przetrwać finansowo. Najgorzej jest na południu Włoch, gdzie gaje zaatakowała mucha składająca jaja w oliwkach, czyniąc je niezdatnymi do przetwarzania. Poza tym w regionie Apulia 1/3 gajów została zaatakowana przez bakterię Xylella fastidiosa. Obumarło setki tysięcy drzew. Bakteria została przywieziona do Włoch prawdopodobnie wraz z egzotycznymi roślinami z Kostaryki kilka lat temu, a roznosi ją owad z gatunku pluskwiaka - pienik ślinianka. Zanim bakteria trafiła do Apulii produkowano w tym regionie co roku połowę włoskiej oliwy, teraz rolnicy zajmują się zwalczaniem bakterii, na razie nieskutecznie.
Prezydent Coldiretti Ettore Prandini uważa, że włoski sektor stoi przed "bezprecedensowym kryzysem", a na szali leżą dziesiątki tysięcy miejsc pracy. Rolnicy potrzebują wsparcia finansowego z budżetu, inaczej włoscy producenci oliwy stracą na znaczeniu i ulegną zagranicznej konkurencji.
Źródło: rp.pl