Rozpocznijmy naszą rozmowę od przedstawienia bieżących trendów jeśli chodzi o ceny prądu i tego, w jaki sposób przekładają się one na portfel klienta indywidualnego, portfel rolnika.
Z punktu widzenia klienta, czy to jest rolnik, przedsiębiorca czy osoba fizyczna, zła wiadomość jest taka, że ceny energii idą mocno do góry i jest to spowodowane kilkoma czynnikami. Jeden z nich to wprowadzony na początku roku nowy para-podatek nazwany opłatą mocową, który ma zabezpieczyć moc produkcyjną i dać gwarancję bezpieczeństwa energetycznego. Kolejną przyczyną tych wzrostów są mocno rosnące ceny uprawnień do emisji CO2, które na przestrzeni ostatniego roku podrożały z nieco ponad 20 do 43 euro.
I jak komunikują duże grupy energetyczne, które produkują energię opartą na węglu, w tej chwili kilkadziesiąt procent kosztu wytworzenia prądu stanowią te certyfikaty, co tylko pokazuje znaczenie obciążenia mającego w założeniu promować rozwiązania ekologiczne. I te czynniki powodują po prostu, że energia elektryczna z kwartału na kwartał staje się coraz droższa, a biorąc to pod uwagę, w 2022 r. i w kolejnych latach należy spodziewać się dalszych dużych podwyżek.
Pozostaje więc odpowiedzieć na pytanie, co należy w takiej sytuacji robić? Jednym z rozwiązań jest na pewno rozpoczęcie produkcji energii na własne potrzeby i przejście na odnawialne źródła energii, takie jak wiatr, wodę czy słońce. Wśród nich najbardziej dostępna zdaje się być fotowoltaika, z racji tego, że jest dosyć łatwo skalowalna.
To znaczy, że nie trzeba stawiać dużych masztów na turbiny wiatrowe czy nie trzeba mieć specjalnych urządzeń do biogazowni, żeby produkować taką energię. I praktycznie każdy jest w stanie - czy na dachu czy na gruncie - taką instalację wybudować i w ten sposób uniezależnić się od rosnących cen energii elektrycznej.
A jak dziś wyglądają ceny prądu w Polsce w porównaniu do innych krajów europejskich?
Nie chcę nikogo straszyć, ale to nie wygląda dobrze. Jeśli chodzi o ceny bezpośrednie obecnie rynek polski zaczyna być jednym z droższych rynków w Europie. Spowodowane jest to tym, że ponad 70% energii w Polsce wytwarzane jest przy użyciu paliw, które emitują szkodliwe substancje, co jest obciążone tymi dodatkowymi kosztami. A perspektywy na przyszłość nie rysują się dobrze, ze względu na bardzo duży nacisk na ekologię i poprawę miksu paliwowego, w kierunku źródeł odnawialnych.
Do tego dochodzi jeszcze kwestia transformacji energetycznej. Z ostatnio publikowanych dokumentów rządowych wynika, że jej całkowity koszt do 2040 r. sięgnie gigantycznej kwoty 1,6 bln zł, co oznacza wydatki na projekty transformacji energetycznej rzędu 80 mld zł średniorocznie! Co prawda można spodziewać się sporych środków na te zadania z nowego budżetu Unii Europejskiej, ale nawet mimo to, lwią część tych kosztów będą musieli ponieść odbiorcy końcowi. Mając to na uwadze należy mieć jakąś alternatywę , jaką niewątpliwie jest fotowoltaika.
Doprecyzujmy jednak, jakie korzyści z tego tytułu mogą ponieść właściciele gospodarstw rolnych?
Z punktu widzenia takiego odbiorcy jakim jest rolnik do grudnia 2019 r. dostępny był program Agroenergia, w ramach którego można było uzyskać do 40% dofinansowania do takiego projektu. Teraz wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że program ten ma niedługo wrócić. Zresztą widać doskonale, że rolnicy są bardzo mocno zainteresowani fotowoltaiką i wielu właścicieli gospodarstw decyduje się na inwestycje tego typu, nie czekając na żadne dopłaty. Powód jest prosty - rosnące koszty energii elektrycznej. Rachunki za prąd trzeba zapłacić, a okres zwrotu za instalację fotowoltaiczną przy dzisiejszych cenach za energię czynną, opłatę mocową i dystrybucję, to około 5 lat.
Według mnie jest to dosyć fajny produkt inwestycyjny. Płacimy za coś co i tak byśmy odbierali, czyli energię elektryczną, co znaczy, że przesuwamy budżet, który szedł dotychczas na płatność do zakładu energetycznego na pokrycie rat kredytu lub raty leasingowej i w jego ramach często możemy zbudować całą instalację. Poza tym zauważyć można coraz większą świadomość ekologiczną społeczeństwa, ponieważ nasza firma ma już klientów - rolników, którzy posiadając instalację fotowoltaiczną, swoje produkty sygnują znakiem potwierdzającym, że zostały wyprodukowane przy użyciu energii odnawialnej.
Na co jednak należy zwrócić największą uwagę decydując się na inwestycję w instalację fotowoltaiczną?
Należy przede wszystkim ustalić, ile klient zużywa energii elektrycznej. Doradzając mu w podjęciu jak najlepszej decyzji potrzebujemy jego rachunków za energię elektryczną, patrzymy na profil zużycia czy cały rok jest taki sam czy występuje pewna sezonowość. Oczywiście informujemy przy tym, że fotowoltaika z przyczyn naturalnych też cechuje się pewną sezonowością. Wiadomo, że produkcja prądu jest wyższa w okresie od kwietnia do września niż w miesiącach zimowych.
Należy także spojrzeć na umiejscowienie takiej instalacji - w tym zakresie widać przewagę instalacji fotowoltaicznej nad np. wiatrakami, gdyż można ją usadowić na dachu lub na gruncie, przy wykorzystaniu specjalnie budowanych konstrukcji. Wracając do kwestii czynników decydujących o takiej inwestycji, trzeba pamiętać, aby produkcja z instalacji pokrywała jak największą część bezpośredniego zużycia inwestora i aby jak najmniejsza ilość energii trafiała do sieci.
Na terenie kraju powstaje coraz więcej farm fotowoltaicznych lokalizowanych na gruntach dzierżawionych od rolników…
Alians OZE prowadzi w tej chwili kilka takich projektów wielkopowierzchniowych. Właśnie podpisaliśmy umowy na kolejne dwie bliźniacze instalacje zajmujące łącznie obszar ok. 88 ha. W tym przypadku obowiązują pewne uwarunkowania - tego typu obiekty mogą powstać wyłącznie na gruntach klasy IV i słabszych, na terenach znajdujących się blisko linii energetycznych.
Obecnie ze względu na obowiązujące przepisy praktycznie nie ma możliwości sprzedania ziemi rolnej pod takie inwestycje, dlatego w grę wchodzą przede wszystkim długoletnie umowy dzierżawy. I w zależności od warunków czy parametrów, jakimi się cechuje dany teren, posiadacz gruntu może uzyskać z tytułu takiej dzierżawy nawet 7-10 tys. zł za hektar rocznie. A zatem nawet biorąc pod uwagę dochody z działalności rolniczej są to bardzo atrakcyjne warunki.
Dlatego też dostajemy dużo zapytań od rolników, czy bylibyśmy zainteresowani ich gruntami. Oczywiście do tego potrzebna jest stosowna analiza, ale zainteresowanie firm wykonujących instalacje fotowoltaiczne jest duże - jest to jednak również kwestią parametrów ukształtowania terenu, bliskości podłączenia do sieci elektrycznych, co decyduje, czy dany obszar można zaadaptować pod instalacje fotowoltaiczne.
Natomiast coraz bardziej zauważalnym trendem jest agrofotowoltaika, czyli połączenie produkcji rolnej oraz instalacji fotowoltaicznych. Tradycyjne farmy działają w taki sposób, że wykorzystywanie ziemi pod produkcję energii elektrycznej oznacza zaprzestanie typowej działalności rolniczej. Tymczasem na rynku są już dostępne konstrukcje, które umożliwiają z jednej strony usadowienie instalacji fotowoltaicznej, z drugiej zaś - pozwalają dalej prowadzić produkcję rolną.
Cechują się tym, że są dużo wyższe i mają inną konstrukcję jeżeli chodzi o prześwity. Poza tym te panele są półprzezroczyste, co pozwala nadal produkować płody rolne czy prowadzić wypas zwierząt. Wiadomo, że oznacza to jednak wyższe koszty niż w przypadku tradycyjnych farm, ale sądzę, że jeśli wystąpi niedobór przestrzeni pod tradycyjne instalacje, to agrofotowoltaika będzie cieszyć się dużo większym zainteresowaniem.
Nadal pod względem ilości i mocy instalacji tego typu wiele brakuje nam do zachodnich sąsiadów. Jak w związku z tym widzi Pan perspektywy dalszego rozwoju fotowoltaiki w Polsce?
Dobrze, że przywołał Pan przykład Niemiec, które znajdują się na tej samej szerokości geograficznej co Polska i mają bardzo podobne parametry nasłonecznienia. Tam energetyka słoneczna jest w każdej wsi, jednak patrząc na ubiegłoroczny boom i sukces programu „Mój prąd” idziemy w dobrym kierunku.
Uważam przy tym, że przed nami wiele lat dalszego dynamicznego rozwoju fotowoltaiki w Polsce, pozostaje tylko odpowiedzieć na pytanie, czy z tematem tym dadzą sobie radę sieci dystrybucyjne.