Dlaczego Agritubel?
– Potrzebne były dobre i sprawdzone rozwiązania w niewygórowanej cenie. Pojechaliśmy też na oborę do Porażyna, gdzie takie wygrodzenia, głównie drabina zatrzaskowa, są już od 20 lat. Wszystko nadal sprawnie funkcjonuje. Właściciel bardzo sobie chwalił te rozwiązania. Porównaliśmy więc kilka opcji i Agritubel wyszedł najlepiej, również cenowo. Inwestycję udało się zrealizować jeszcze przed wybuchem wojny na Ukrainie; póki co jesteśmy zadowoleni. Nie ma problemów, że coś się np. nie domyka, nie zatrzaskuje. Wszystko działa, jak powinno. Elementy plastikowe są dobrze wykonane, cicho pracują. Cała konstrukcja wykonywana jest zgodnie ze specyfikacją obiektu inwestora i pod jego indywidualne wymagania. Projekt przyziemia z wygrodzeniami jest optymalizowany tak, aby wszystko sprawnie działało przez lata. Instalacja obejmuje drabinę samozatrzaskową i wygrodzenia na legowiska, wysuwane bramki, z możliwością regulacji. Gdy zachodzi potrzeba wjechania maszyną, wyjmuje się tylko sworznie i łatwo demontuje elementy. Od etapu projektu po realizację okres ten trwał ponad 3 miesiące. Zamawiane było 1 marca zeszłego roku, w czerwcu nastąpił już montaż. Cała przebudowa obiektu trwała 6 miesięcy. Zwierzęta były wywiezione w inne miejsce. Gdy budynek był już przebudowany, wyposażony, krowy przyjechały z powrotem. Nie były narażane na stres. – wyjaśnia Maciej Górny
W wynajętym na czas realizacji projektu budynku krowy były utrzymywane również w systemie uwięziowym. Gdy przyjechały na nowy obiekt, gdzie były już np. wyłożone materace w strefie legowiskowej, zwierzęta od razu się do tego przyzwyczaiły. Dłużej musiały się przyzwyczaić do drabiny paszowej niż robota. Musiały nauczyć się jeść. Całe wcześniejsze życie spędziły na łańcuchu, z początku nie umiały odpowiednio ustawić głowy, ale szybko to opanowały. Hodowca Nie chce stresować krów, lepiej przystosowywać je do nowych rozwiązań za młodu. Po miesiącu wszystko już było w porządku, a zmiany były naprawdę duże, można powiedzieć, że o 180o.
– Mleczność się od razu trochę też podniosła, obecnie wynosi ok. 35 litrów, cały czas to rośnie. Są też pewne zmiany w stadzie, celem jest osiągnięcie 40 litrów od sztuki, i myślę że jest to wykonalne. Wiekowo krowy mają po 3 - 4 laktacje, jeżeli któraś krowa ma problemy z racicami na rusztach, trzeba taką krowę usunąć ze stada i zastąpić inną, aby nie psuła średniej stada. Tym bardziej że planujemy pozostać przy tym jednym robocie, nie chcemy znacząco zwiększać produkcji. To ma być nasze gospodarstwo rodzinne, przy większym musielibyśmy szukać zewnętrznych pracowników do obsługi. Potencjał dla wzrostu mleczności jest w genetyce stada oraz poprawie jakości kiszonek. Optymalizacja zbioru i dopracowanie prac w polu, wyższej jakości odmiany roślin, kwestie oprysków, siewu itd. Mamy duże zainteresowanie naszą oborą. Sąsiedzi oglądają, mamy też dużo firm, które przyjeżdżają obejrzeć. Sam zwiedziłem sporo obór, zanim się zdecydowałem, no bo tych rozwiązań jest sporo: materac, rura karkowa na legowiskach, regulowane legowiska, zastosowanie prefabrykatów betonowych. Wybraliśmy rozwiązania najprostsze. – uważa Maciej Górny.
– Zdecydowaliśmy się na zastosowanie w oborze betonowych prefabrykatów. To bardzo przyspieszyło realizację inwestycji. Jak już były ściany, przyjechał dźwig i resztę ułożył. Podłogi rusztowe przekładają się na czystość w oborze. Roboty sprzątające jeżdżą, ruszty z szerszą belką wymagają automatycznego zgarniania. Na rusztach o węższych belkach krowa przedepta odchody, tutaj robot co dwie godziny przejeżdża i oczyszcza podłoże. Więcej powierzchni i mniej szczelin to wolniejsze usuwanie odchodów. Roboty zgarniające sprawdzają się jednak idealnie.
Cała inwestycja była spora - 2,5 mln zł netto, a trzeba dodać, że duża część inwestycji była zrealizowana przed wybuchem wojny i wzrostem cen na rynku. Porównując ceny, teraz byłoby znacznie drożej. Po zakończeniu inwestycji dołożyliśmy jeszcze wentylatory, boczną kurtynę oraz robota do podgarniania paszy. Teraz obora jest już kompletnie wyposażona.
Jesteśmy samowystarczalni paszowo, park maszynowy mamy swój. Operujemy na maszynach firmy Krone: kosiarki, grabiarki, wóz, ciągniki Claas, John Deere i starsze Ursusy, ładowarka teleskopowa JCB. – mówi Maciej Górny.
Mleko oddawane jest co 2 dni, gospodarstwo dysponuje chłodnią na 6 tys. litrów. Patrząc na ceny maszyn, robot udojowy nie jest drogi. Pracuje 24 godziny na dobę, codziennie, można jechać na usługi, oszczędność czasu jest ogromna. Dla pracownika nie zawsze jest zajęcie, niewiele osób chce też taką pracę wykonywać. Robot to również poprawa zdrowotności stada. Nie ma problemów z zapaleniem wymienia. Dobrostan zwierząt jest teraz bardzo ważny, ale zużycie energii też jest korzystne. Gospodarstwo ma panele PV 20 kW, które zapatrują nas w połowę niezbędnej energii.