Chodzi o zakończenie negocjacji z Kanadą, większe otwarcie tamtejszego rynku i rozpoczęcie dyskusji przez FDA na temat etykietowania produktów alternatywnych z soi, migdałów, owsa itd., które w USA mają domyślną nazwę „mleko”. To co u nas jest niedopuszczalne, nie było dotąd wystarczająco uregulowane w USA.
Serwis, który przytaczamy zwraca jednak uwagę, że powyższe działania Donalda Trumpa nie przyniosą wystarczająco dużych zmian dla amerykańskich farmerów. Wynika to z rozrostu wielkich gospodarstw kosztem mniejszych rodzinnych farm oraz nadprodukcji, która powoduje wykruszanie się kolejnych gospodarstw z produkcji mleka. Do tego dochodzi malejąca konsumpcja płynnego mleka. Choć wiadomo, że towarzyszy temu zainteresowane innymi wyrobami z mleka, to wahająca się konsumpcja mleka pozostaje swoistym symbolem koniunktury lub dekoniunktury.
Amerykański serwis przytacza ciekawe dane: w sierpniu 1988 r. produkcja mleka wynosiła 10,3 mld funtów (4,67 mld kg), a 30 lat później już 17,2 mld funtów (7,8 mld kg). To przyniosło zmniejszenie liczby farm zajmujących się produkcją mleka z 648 000 w 1970 r. do ponad 40 000 w lutym 2018 r.
Źródło: farmfutures.com