Paulina Rapa, przedstawicielka firmy Savona
– Nie odnotowaliśmy zmniejszonego zainteresowania oferowanymi ciągnikami, sytuacja wygląda dobrze. Na placu nie mamy zbyt dużo maszyn ze względu na długie terminy dostaw. Ciągniki zjeżdżające zostają wysyłane od razu do oczekującego klienta. Czasy dostaw już w zeszłym roku były dość długie i wynosiły do 3 miesięcy. Teraz na ciągnik pod swoją specyfikację czeka się 6 miesięcy, obserwujemy też szybki wzrost cen, a przez zmiany form dofinansowania mogą pojawiać się dla niektórych rolników przejściowe trudności. Porównując do zeszłego roku, transakcje odbywają sciej ze względu na wzrost inflacji i opóźnienia w dostawach od producentów.
Najpopularniejszym modelem oferowanym przez naszą firmę jest szeroko reklamowany i przedstawiany w prasie ciągnik Deutz Fahr 5110G, teraz dostępny jako nowy model 5105 i 5115 z serii 5. Wśród naszych klientów jest to zarówno ciągnik główny, jak i pomocniczy. Pod koniec zeszłego roku odnotowaliśmy również dobrą sprzedaż wśród ciągników sadowniczych - z uwagi na bliskość zagłębia sadowniczego w okolicach Opola Lubelskiego. W obecnej chwili czekamy na dostawę nowych modeli sadowniczych (zmiana norm emisji spalin, wprowadzenie nowości, płaska podłoga). Te wszystkie zmiany wpłynęły na dostępność ciągnika jak i również na jego cenę. Zobaczymy, jak na te zmiany zareagują klienci. Z drugiej strony, mamy także klientów na maszyny o największej mocy i wydajności.
Jeśli chodzi o maszyny towarzyszące, sytuacja jest podobna, wszystko co było zamówione przed sezonem, jest już sprzedane. Problem może pojawić się po żniwach, właśnie ze względu na długie terminy dostaw - np. przyczepy dostępne będą dopiero na początku przyszłego roku. Klienci reagują tak ze względu na inflację, nie trzymają pieniędzy, wolą zainwestować je w maszyny. Był duży boom na przyczepy, które można było zakupić ze środków dostępnych na „restrukturyzację”.
Widzimy, że ceny przyczep się bardzo wyrównały, zarówno dużych jak i mniejszych producentów. My mamy w ofercie produkty firm: Pronar, Joskin, Wielton. Duży udział w rynku ma pierwsza z nich, ze względu na oferowany tonaż. Na naszym terenie doskonale sprzedają się modele 6-tonowe, poza tym mają konkurencyjną cenę. Mniejsze gospodarstwa chętnie kupowały je ze środków restrukturyzacyjnych. Obecnie ze względu na koszt większą popularność zyskują wersje 4- 5 tonowe.
Firma Savona rocznie sprzedaje około 50 ciągników powyżej 50 KM, pozostałe maszyny również sprzedają się na satysfakcjonującym poziomie. Duża część sprzedaży odbywa się przez PROW, jest to ok. 1/3 naszych klientów. Niestety dopłaty pozostają na stałym poziomie, a ceny maszyn rosną. I przykładowe stawki dofinansowania nie są wartością adekwatną do szybkiego wzrostu cen maszyn. Ceny komponentów do maszyn rosną i nie mamy jej stałej gwarancji. Finansowanie fabryczne to u nas co drugi ciągnik, jednak ze względu na bieżącą sytuację gospodarczą klientów coraz bardziej interesuje dziś wysokość odsetek.
Robert Makówka, prezes zarządu spółki Agronom
– Z punktu widzenia sprzedażowego pierwsze miesiące tego roku wyglądają dobrze. Widać nawet minimalny progres, choć mamy do czynienia z trudniejszą sytuacją wynikającą z niedostępności maszyn. Zjawisko to zaczęło się w ubiegłym roku, a teraz nawet jeszcze przybiera na sile. Myślę tutaj o wydłużaniu terminów produkcji i kłopotach z niedostępnością pewnych podzespołów. Nałożyły się na to znaczące podwyżki, z którymi mamy do czynienia praktycznie u większości dostawców. I to wprowadza z jednej strony element niepewności, z drugiej zaś pewne obawy klientów.
W którymś momencie doprowadzi to do schłodzenia rynku - otwartym pozostaje pytanie, kiedy to nastąpi. Trzeba mieć z tyłu głowy sytuację geopolityczną, inflację, a nawet czynnik psychologiczny – widzimy, że tak jak początki pandemii wpłynęły na decyzje zakupowe klientów, którzy wstrzymywali je, rezygnowali, przekładali w czasie. Teraz takie lekkie zachwianie miało miejsce po 24 lutego br., kiedy stanęliśmy w obliczu wojny w Ukrainie.
Patrząc na dane z CEPiK-u można by dojść do wniosku, że sprzedaż ciągników spada. Jednak tak naprawdę dane rejestracyjne obrazują sprzedaż sprzed roku. Patrząc zaś na rynek, należy spoglądać przez pryzmat aktualnie nowych podpisywanych umów i tutaj cały czas ten proces się utrzymuje. Problemem są opóźnienia dostaw, które dotyczą praktycznie wszystkich produktów. Nie są to ogromne przesunięcia, ale wprowadza to problemy organizacyjne, szczególnie kiedy zbliżamy się do szczytów sezonu. Na razie cały czas mamy do czynienia z rynkiem producenta i z przewagą popytu nad podażą. Ale punktu krytycznego możemy spodziewać się praktycznie w każdej chwili - zmiany trendów rynkowych pewnie należy się spodziewać w IV kwartale br.
Oczywiście nie będzie to miało natychmiastowego przełożenia na oficjalne statystyki - znaczące przesunięcie standardowych terminów produkcyjnych sprawia, że trudno byłoby na tej podstawie dostrzec, nawet gdyby rynek nagle stanął. Spodziewam się nadejścia spowolnienia zamówień, ale nie zakładam, aby ten kryzys potrwał długo, raczej nie dłużej niż rok. Równocześnie na rynku rolniczym, na którym działamy, znacząco rosną też ceny produktów, więc one w dużej mierze kompensują rosnące koszty środków produkcji czy działań inwestycyjnych.
Kamil Mitura, szef działu sprzedaży maszyn w firmie Techmlek
– Pierwsze miesiące br. wyglądają dla nas bardzo przyzwoicie. Już teraz praktycznie wszystkie traktory na ten rok mamy wyprzedane - jest jeszcze trochę wolnych maszyn towarzyszących na placu. Pytanie brzmi, co będzie w przyszłym roku? W tym momencie koszty produkcji roślinnej są bardzo wysokie, a to, jaka będzie koniunktura, zweryfikuje dopiero sierpień-wrzesień br. Wtedy będziemy wiedzieli, po ile rolnicy są w stanie sprzedać wyprodukowane przez siebie płody rolne. Z powodu tego co się dzieje na Wschodzie, można być relatywnie spokojnym o ceny zbóż, ale już obawiamy się, jak np. ukształtuje się cena jabłek. Sadownicy mogą odczuć negatywnie bieżącą sytuację zewnętrzną.
Już teraz jednak widzimy, że dosyć mocno zgasł popyt na rynku. Jeszcze w styczniu zebraliśmy dużo nowych zamówień, ale w kwietniu było już pod tym względem o wiele słabiej. Widzimy bardzo silne tąpnięcie. Generalnie jest czas dużej niepewności i kto nie musi, nie inwestuje. Tym bardziej że ceny maszyn też rosną, a nie jest rzeczą powszechną praktyka, że cena maszyny w dniu jej zamówienia stanowi cenę późniejszego zakupu. Doskonale jednak rozumiemy realia funkcjonowania producentów maszyn - trudno im dziś zazdrościć.
Patrząc na sytuację rynkową można kierować się wskazaniami danych pochodzących z CEPiK. Ale tak naprawdę jest to obraz rynku, którego już nie ma - ze względu na terminy realizacji zamówień jest tutaj nawet półroczne czy roczne przesunięcie. Także jednak na bazie obserwowanych tam wyników widać wyraźnie, że segment 60-100 KM w Polsce będzie się coraz bardziej kurczył. Na pewno będzie rozwijał się przedział niewielkich ciągników o mocy do 50 KM oraz traktorów o wyższej mocy - powyżej 100 KM. Jak to się ma do naszej oferty ciągnikowej? Asortyment marki Kubota jest co prawda ograniczony - obejmuje ciągniki o mocy do 170 KM, ale przecież jest to 90% całego rynku ciągników. Na Lubelszczyźnie ten wskaźnik jest jeszcze wyższy, więc tak naprawdę możemy bez tego żyć.
Sprzedaż ciągników rolniczych w kwietniu 2022 roku