Droga do stanowiska prezesa spółdzielni to przede wszystkim lata nauki i zdobywania rozmaitych doświadczeń - na różnych zresztą polach. – W 2007 r. gospodarstwo spółki Fortune w Cieszymowie na Pomorzu o powierzchni 2300 ha szukało agronoma i zastępcy dyrektora. Wybrano właśnie mnie – wspomina Bartosz Bociański. Kierownik produkcji roślinnej (a z czasem również prezes jednej ze spółek) spędził tam całe 12 lat, które były czasem dynamicznego rozwoju produkcji zwierzęcej - liczba krów w gospodarstwie wzrosła bowiem ze 140 do 1200 sztuk! – Można powiedzieć, że już wtedy w jakimś zakresie przygotowywałem się do przejęcia zarządzania spółdzielnią. Oba gospodarstwa współpracowały ze sobą, wymieniając doświadczenia. Wcześniej długo się zastanawiałem, czy wracać do Otylina, nie wyobrażałem sobie przejęcia tego gospodarstwa bez zdobycia odpowiedniego doświadczenia na zewnątrz. Trafiłem jednak na głęboką wodę, gdzie nie było żadnej taryfy ulgowej - w końcu 2300 ha to nie przelewki – przekonuje prezes RSP Otylin.
Potrzebny jeszcze szósty
W doskonale znanej sobie od dzieciństwa spółdzielni zakres obowiązków stał się jeszcze szerszy, obejmując. . .
Chcesz dowiedzieć się więcej? Czytaj atr express 09/2019
Zamów bezpłatny egzemplarz / prenumeratę