Przejdźmy do kwestii sieci sprzedaży. Dla przykładu na liście Państwa dilerów rolniczych znajdują się m.in. dystrybutorzy marki John Deere stopniowo przechodzący na sprzedaż ładowarek Kramer. Jakie zmiany w tym zakresie Pan przewiduje? Jak będzie wyglądała sieć sprzedaży produktów Manitou na rynku polskim?
W budownictwie i przemyśle sieć sprzedaży jest stabilna i nie przewidujemy w niej żadnych zmian. Jeśli zaś chodzi o rolnictwo, to zadajemy sobie to pytanie od dwóch lat, kiedy rozmawiamy z dilerami z sieci marki John Deere. Spodziewaliśmy się, że będziemy musieli się rozstać z końcem 2020 r., jednak nadal jesteśmy razem, a dilerzy zamówili maszyny Manitou na kolejny rok. Nie mogę mówić o nowej sieci, gdy stara działa na pełnych obrotach.
Mamy jednak świadomość, że będziemy musieli podjąć stosowne decyzje, ale sprawą otwartą pozostaje czy we wszystkich przypadkach - w naszej sieci jest 6 dilerów John Deer`a i niekoniecznie wszyscy muszą docelowo pozostać z tą marką. Na 90% rok 2021 powinniśmy kontynuować starym schematem. Dodać jednak muszę, że w ubiegłym roku naszym nowym dilerem została firma Rolma ze Świętokrzyskiego - nasza współpraca zaczęła się obiecująco. A na początku 2021 r. dołączyła do nas jeszcze jedna firma Agroserwis Dariusz Sobol - diler Manitou na terenie Mazowsza.
Wiele firm z sektora maszyn rolniczych i budowlanych stawia na interesujące dla klienta rozwiązania w zakresie finansowania fabrycznego czy wynajmu maszyn. Na ile podążacie Państwo tą drogą?
Finansowanie fabryczne, to jest coś czego w Polsce uczymy się od 6-7 lat, kiedy wprowadziliśmy program Manitou Finance. W 2020 r. program ten odniósł największy sukces w Europie jeśli chodzi o ilość sprzedanych za jego pośrednictwem maszyn względem całej sprzedaży. Jest to około 35%, a wskaźnik ten rośnie z roku na rok, bo to finansowanie jest bardzo agresywne. Jest to oferta konkurencyjna i elastyczna, nawet od 0%. Stawiamy na ten instrument bardzo mocno - od ubiegłego roku mamy na pokładzie Manitou Polska specjalnie dedykowaną osobę z kilkunastoletnim doświadczeniem, która zajmuje się finansowaniem fabrycznym w Polsce.
Jeśli chodzi o drugą część tego pytania, to na pewno będziemy pomagać dilerom przygotowując specjalne oferty finansowania maszyn do floty wynajmu. Tak zresztą robimy i wielu dilerów Manitou w Polsce z tego korzysta. W budowlance to jest standard, bo floty wynajmu u dilerów - mniejsze czy większe - są na porządku dziennym. W rolnictwie to jednak wciąż raczkujący temat. Są jednak dilerzy, którzy mocną idą w tym kierunku, bo czują potrzeby rynku w tym zakresie. Dobrym przykładem jest firma Gravit z Lublina, która we flocie wynajmu ma już kilkadziesiąt ładowarek. Na innych terenach dilerzy powoli się tego uczą - ostatnio w zakup maszyn do wynajmu zainwestowała firma Fricke Maszyny Rolnicze.
Polska jest w dalszym ciągu wdzięcznym rynkiem dla maszyn używanych. Jakie zatem widzicie Państwo perspektywy w tym zakresie?
To trudne pytanie, bo rynek maszyn używanych jest trudny do policzenia i zdiagnozowania, szczególnie w przypadku ładowarek - teleskopowych czy przegubowych, które nie są przecież rejestrowane. Marka Manitou ma jednak kilku dilerów, którzy są niewątpliwie specjalistami w handlu maszynami używanymi. I z ich perspektywy widać, że ten biznes mocno rośnie, a sprzedają sprzęt nie tylko w kraju, ale i za granicą.
Uważam, że dziś trzeba mieć taką ofertę - klient na maszynę używaną jest inny niż na nową. Sądzę zresztą, że rynek maszyn używanych jest dużo większy niż rynek maszyn nowych. Zmienia się jednak popyt i klienci stają się znacznie bardziej wymagający - jeszcze kilka lat temu największym wzięciem cieszyły się maszyny 8-10 letnie, podczas gdy teraz zainteresowanie idzie coraz częściej w kierunku ładowarek w wieku 2-4 lat, wyglądających jak nowe. W rolnictwie w tym zakresie największe doświadczenie ma firma Gravit.
Na koniec, jaka w Pana opinii - będzie koniunktura na rynku ładowarek teleskopowych w poszczególnych segmentach działalności?
Przełom 2020/2021 r. był dla nas rekordowy jeśli chodzi o poziom zamówień złożonych na kolejny rok. A zatem bardzo obiecująco oceniam sytuację na początku 2021 r. Oczywiście trudno na tej podstawie snuć długofalowe scenariusze, bo okres pandemii jest dziwny i nieprzewidywalny. W rolnictwie spodziewam się co najmniej stabilnego roku pod względem sprzedaży, w porównaniu do roku 2020.
Chciałbym, żeby był lekki wzrost i na niego liczę. Jeżeli chodzi o budowlankę, jestem przekonany, że w tym roku nastąpi wzrost sprzedaży, bo w 2020 r. był spory spadek. Ale na pewno nie należy oczekiwać powrotu do rekordowej koniunktury z roku 2019. I jeśli nie wydarzy się coś złego, w 2021 r. oczekuję wzrostu rzędu 5-10%. Podobny skok powinien się wydarzyć w naszej sprzedaży do budownictwa w 2022 r. co dopiero wtedy oznaczałoby powrót do rekordowych wyników.
Czy zatem funkcjonowanie takiej firmy jak Manitou Polska, czy może nawet cały rynek, wrócą do rzeczywistości sprzed pandemii? Czy też „to se ne vrati”?
Myślę, że rynek już nie będzie taki sam, nawet gdy wrócimy już do normalności. Każdy czegoś się nauczył - wiele firm będzie stawiało na pracę zdalną, być może będzie ograniczać liczbę pracowników. Na szczęście Polska jest w miarę zdrowym krajem, który przez ten kryzys przechodzi - póki co, w porównaniu do innych krajów - bez większej czkawki. Jeśli chodzi o klientów, to czekam na powrót do dobrego, bo - o czym już mówiłem - jest bardzo dużo do zrobienia w kraju. A na koniec, chciałbym życzyć wszystkim czytelnikom atrexpress - zdrowia i powrotu do normalności.