Rusek - jak niektórzy nazywają Belarusa - nie ma „bajerów”, jest pozbawiony elektroniki, o rewersie nie wspominając. Nie ma automatycznej skrzyni biegów, mokrych hamulców i - nie licząc Belarusa 1523 - EHR-u. Kanciaste, metalowe maski, choć solidne i praktyczne, nie zachęcają również wyglądem. Ale MTZ ma też swoje zalety, w tym bardzo dobry, wytrzymały silnik MMZ (Mińskij Motornyj Zawod), najwyższą standardową wydajność hydrauliki i najwyższe ciśnienie spośród wszystkich ciągników tego segmentu dostępnych na rynku. Tylko ładowarki teleskopowe mogą się pochwalić ciśnieniem powyżej 200 barów. Do tego dochodzą niskie koszty eksploatacji oraz tanie i łatwo dostępne części zamienne.
Świeże spojrzenie
Zmienia się wszystko wokół, producenci prześcigają się, by zaskoczyć użytkownika, a fabryka w Mińsku, wydawałoby się, stoi w miejscu. Może ciężko rozruszać takiego kolosa? W końcu to ponad 200 ha powierzchni i 22 tys. zatrudnionych. Tak duże fabryki znane są z przeszłości i wielu czuje sentyment do maszyn, które były w nich produkowane, tyle że zakład w Mińsku wciąż istnieje i ma się dobrze. Jednak zmiany powoli zachodzą również i tutaj. Do głosu dochodzi młoda generacja, do fabryki trafiają nowi, ambitni stażyści, którzy chcą udowodnić, że można wprowadzić nowoczesne rozwiązania, zachowując stałe wartości marki.
Jeden z nich zwrócił uwagę projektem ciągnika, który przypomina nieco roboty transformers. Myślą przewodnią towarzyszącą młodemu projektantowi była początkowo chęć skonstruowania ciągnika, w którym człowiek będzie bardziej obserwatorem niż operatorem, a w dalszej kolejności - ciągnika w pełni autonomicznego. Mińska fabryka w swojej ofercie również takie posiada, ale ze względu na cenę nie są one konkurencyjne, tym bardziej w Polsce, gdzie dla użytkowników sięgających po Belarusa liczy się głównie prostota. Nowy projekt prezentuje się interesująco i stanowi połączenie prostoty obsługi, funkcjonalności i futurystycznego wyglądu. Jego najważniejszym elementem jest duża, panoramiczna, obrotowa kabina. Czy wizja młodego stażysty stanie się realnym produktem, prostym, mechanicznym, ale w nowoczesnym wydaniu? Na odpowiedź na pewno przyjdzie poczekać, ale warto się temu uważnie przyglądać. Do tej pory nikt się w Mińsku nie pokusił o tak odważny, przełomowy projekt, który nakierowałby fabrykę na nowe tory, a był jednocześnie zgodny z jej dorobkiem oraz tradycją i nie eliminował podstawowych walorów ciągników MTZ.
fot.firmowe