Zacząłem pracę w firmie Kalchem w 2010 r. Przyjąłem się na 3-miesięczny okres próbny, a już niebawem wybije mi 10 lat z marką Claas. Wcześniej zajmowałem się naprawą samochodów osobowych i ciężarowych. Próbowałem też jeździć jako kierowca w transporcie krajowym i międzynarodowym. W pewnym momencie dotarło do mnie jednak, że nie jest to praca rozwijająca. Padło na branżę rolniczą – wspomina Jacek Wolszczak.
– Spodziewałem się tego, że będę miał olbrzymią ilość wiedzy do pochłonięcia. Przy pierwszym kontakcie z maszynami okazało się, że nie jest to taki skomplikowane, a zasady działania pojazdów czy silników są takie same jak we wcześniej naprawianych przeze mnie pojazdach. Trzeba to sobie tylko przenieść w wyobraźni – dodaje.
Bez serwisu ani rusz
Serwisant w firmie Kalchem podkreśla olbrzymi postęp techniczny, jaki zachodzi w maszynach rolniczych w ostatnich latach.
– Gdybym miał porzucić tą pracę na 3-4 lata i do niej wrócić, ciężko byłoby mi się w tym wszystkim połapać. Parę lat temu na jednej ręki można było wymienić skrzynie bezstopniowe, podczas gdy dziś w ciągnikch to standard. Idziemy także bardzo mocno w automatykę. Dlatego dziś nie wystarczą już dwa narzędzia, czyli młotek i przecinak oraz podstawowe klucze, aby naprawić maszynę.
Dziś nowoczesny sprzęt wymaga obsługi serwisowej na wysokim poziomie. Nie wyobrażam sobie zresztą prowadzenia bez tego własnego gospodarstwa rolnego. Szkoda tylko, że wielu rolników nie myśli w ten właśnie sposób i po zakończeniu okresu gwarancyjnego przestaje serwisować maszyny. Często kończy się to poważnymi uszkodzeniami i znacznie większymi kosztami niż regularne serwisowanie – podkreśla Jacek Wolszczak, który jest zwolennikiem pracy w warunkach warsztatowych.
– Kiedy klienci decydują się na zakup dużych maszyn, takich jak kombajny czy sieczkarnie, dysponują jakimiś halami czy warsztatami, żeby przeprowadzić te naprawy. W przypadku ciągnika łatwiej wyposażyć rolnika w egzemplarz zastępczy, a maszynę załadować na lawetę i przywieźć do nas niż jeździć nawet po kilka razy do klienta – podkreśla pan Jacek.
Wąska specjalizacja
Dobry mechanik musi się nieustannie szkolić - nie inaczej jest w firmie Kalchem, gdzie pracuje łącznie ok. 20 serwisantów. – Wiadomo, że paleta maszyn Claas jest szeroka, w związku z czym mam za sobą bardzo wiele szkoleń - tylko w zeszłym roku poświęciłem na nie pięć tygodni. Trzeba jednak powiedzieć, że nie da się tak bogatego asortymentu „ogarnąć” w stu procentach. Dlatego też w firmie Kalchem mamy węższe specjalizacje - początkowo zajmowałem się maszynami zielonkowymi i kombajnami, ale od 8 lat przypadają mi ciągniki rolnicze. Uważam, że to jest sukces firmy, że nie kieruje ludzi z serwisu do wszystkiego. Mimo że wydaje się, iż obszar działania jest mniejszy, to i tak nie sposób wszystko mieć w głowie - potrzebna jest umiejętność posługiwania się dokumentacją techniczną, co ułatwia prace codzienne – twierdzi serwisant. A kiedy trzeba, z pomocą należy zwrócić się do wsparcia serwisu oferowanego przez Claas Polska.
– Dzięki temu możemy przedyskutować jakieś niewyjaśnione sytuacje, wymykające się standardowym receptom. To nam daje wsparcie z Niepruszewa. Nie mamy przy tym kontaktów z centralą Claasa w Niemczech, choć na pewno w codziennej pracy przydałby się język angielski na wyższym poziomie. Brakuje jednak czasu, aby zająć się jego podszlifowaniem – utyskuje Jacek Wolszczak.
Praca dla ambitnych
Jak w takich realiach odnajdują się w firmach handlowych typu Kalchem młode osoby znajdujące się na początku swojej drogi życiowej?
– Mamy uczniów, którzy rozpoczynają swoją karierę w zawodzie mechanik i już zostają w pracy. Wiadomo, że taki młody pracownik nie może oczekiwać od dilera, że od razu będzie „głaskany”. Jeśli jednak będzie ambitny i konsekwentny w tym co robi, będzie mógł zostać odpowiednio doceniony. Wiadomo, że kiedy rolnicy zaczynają swą pracę, przestaje to być praca od ósmej do szesnastej. Wiadomo, że maszyny które trafiają do nas nie są użytkowane w warunkach laboratoryjnych, ale to praca dla ambitnych. Każdy dzień w naszej pracy jest inny – twierdzi Jacek Wolszczak.
– Pracuję w firmie Kalchem już dziesięć lat i stykam się z różnymi problemami. Wiem tylko jedno, że trzeba zawsze myśleć pozytywnie i jak coś wymaga obsługi serwisowej, to trzeba iść za myślą konstruktora, co czasami pomaga w rozwiązywaniu problemów. Nie umiałbym pracować przez cały dzień na linii produkcyjnej, a tutaj mam ciągłe wyzwania – kończy.
Pobierz magazyn