Bartłomiej Benisz, prezes zarządu Arbena:
– Działająca od 2012 r. firma Arbena jest importerem produktów renomowanej francuskiej firmy Richel. Współpraca z tym przedsiębiorstwem jest na tyle dobra, że o podwyżkach jesteśmy uprzedzani z dość dużym wyprzedzeniem. Daje to nam możliwość zamówienia dowolnej ilości hal na magazyn, jeszcze po starych cenach.
Wyprzedzając podwyżki cen, zamówiliśmy kilkadziesiąt sztuk, które stopniowo do nas trafiają. I w efekcie nasi klienci nawet dziś mogą zakupić Richel po cenach z 2021 r. – do wyboru jest nawet kilkadziesiąt modeli hal. Jest to tym bardziej interesujące, że są to ceny dość atrakcyjne w porównaniu do tradycyjnego budownictwa, które zdrożało nawet o 80%. U nas zaś – w porównaniu z sytuacją sprzed dwóch lat możemy mówić o podwyżkach rzędu 30%. W pewnym stopniu jest to pewnie zasługa skali działalności Richel Group, która jest firmą o światowym zasięgu, przez co była w stanie zabezpieczyć na magazynie wystarczające ilości stali, aby zapewnić dziś sensowny poziom cen. Zresztą rynek stali, po początkowym szoku związanym z rozpoczęciem wojny, powoli się stabilizuje.
Krótko po wybuchu wojny za naszą wschodnią granicą klienci przez pewien czas wstrzymywali się z zakupami. Teraz raczej uciekają z gotówką. Wśród nich są tacy, którzy np. kupili hale 2 lata temu, a teraz sprzedają je z zyskiem. I w porównaniu z pierwszymi miesiącami 2021 r. wolumen sprzedaży rośnie – nawet o 50-60%, choć trzeba pamiętać, że początek ubiegłego roku nie był łatwy, ze względu na obowiązujące wówczas obostrzenia pandemiczne. Oczywiście częściowo wzrost ten tłumaczyć należy także wzrostem cen.
Z perspektywy działalności firmy Arbena nie widać jakiegokolwiek pesymizmu. Być może dlatego, że nasze hale można stosunkowo szybko postawić, ale równie szybko zdemontować i sprzedać w razie potrzeby. Mówiąc krótko – jest to w pewien sposób produkt na czas kryzysu. Odczuliśmy to już na własnej skórze kilka lat temu, kiedy w dobie niskich cen mleka hodowcy planujący budowę obór tradycyjnych rezygnowali z takich inwestycji na rzecz naszych hal. A tylko z tego powodu byli w stanie zaoszczędzić nawet 2/3 budżetu przewidzianego na inwestycję.
Spoglądając na najpopularniejsze modele, to dużym wzięciem cieszą się hale o szerokości 10 m i długości 12, 15, 21 i 30 m – będące praktycznie w dostępności stałej, a także o szerokości 12 m i długości 20, 24 i 30 m, a także flagowe o wymiarach 15x30 m. Klienci nadal przede wszystkim kupują hale z myślą o magazynowaniu płodów rolnych – słomy czy zboża. Jest to ok. 40% naszej sprzedaży. W około 30% klienci docelowo wybierają hale jako obiekt na maszyny, a w pozostałych przypadkach – w związku z hodowlą bydła. Okresy oczekiwania wynoszą najczęściej 8-10 tygodni, czyli wystarczająco długo, aby klient przygotował teren pod inwestycję.
Dawid Kępa, specjalista ds. sprzedaży, Zakłady Mechaniczne Progress:
– Największy wpływ na cenę produktu końcowego ma cena surowca, czyli stali. A ceny stali i jej dostępność istotnie się pogorszyły. Powiem tylko, że pierwsze podwyżki miały związek z pandemią i wyniosły ok. 30%, a w tym roku trzeba do tego dołożyć kolejne 30-40%. W przypadku oferowanych przez nas hal, konstrukcja stalowa jest przykryta plandeką – cena wsadu stali odpowiada zatem za 75% ceny produktu końcowego. W efekcie hale w tym roku podrożały o 30% w porównaniu do sytuacji sprzed roku. Ceny wzrosły, ale o dziwo rośnie zainteresowanie klientów większymi halami – rzędu 12x30 czy 15x30 m.
Jeszcze 2-3 lata temu takie hale sprzedawały się sporadycznie, a dziś stanowią nawet połowę naszej sprzedaży. Jeśli zaś chodzi o cel takiej inwestycji, to nazwa „Hale na Bale” na początku zobowiązywała – większość klientów wykorzystywała je faktycznie pod bale czy słomę. Dzisiaj coraz częściej spełniają rolę garaży dla maszyn, a także miejsce dla bydła, zwierząt hodowlanych. W tym momencie jest to priorytet ze strony rolników.
Zakłady Mechaniczne Progress są producentem hal, z których każda produkowana jest indywidualnie pod potrzeby klienta. Staramy się dotrzymywać terminów dostaw, które – wraz z montażem – nie przekraczają dwóch miesięcy. A patrząc na tegoroczne wyniki sprzedaży, to pierwszy kwartał 2022 r. był dla nas rekordowy.
W ciągu trzech miesięcy przebiliśmy ubiegłoroczną sprzedaż z… trzech kwartałów. Był to okres na tyle dobry, że klienci, którzy zamawiali hale, decydowali się nawet na odleglejsze terminy realizacji, byleby tylko zagwarantować sobie cenę. Gwarancją ceny jest wpłacenie przez klienta zaliczki w wysokości 50%. Sytuacja jednak zmieniła się diametralnie na przełomie marca i kwietnia, kiedy ceny stali zaczęły szybować, a rynek dość mocno spowolnił. I o ile wcześniej sprzedaż wynosiła średnio 15 hal miesięcznie, tak obecnie spadła do 6-8 hal w ciągu miesiąca. Teraz jednak widzimy, że sprzedaż znów zaczyna lekko rosnąć, co pokazuje prawdopodobnie, że klienci przyzwyczaili się już, że taniej nie będzie.
Krzysztof Laskowski, przedstawiciel firmy Riela Polska:
– Obecnie zajmujemy się przede wszystkim realizacją inwestycji planowanych jeszcze w roku ubiegłym i na początku 2022 r. Gdyby jednak spojrzeć na perspektywy przyszłego sezonu, trzeba stwierdzić, że nastroje są dość niepewne. Decyduje o tym z pewnością wzrost cen – od nawozów i środków ochrony roślin po stal, która co oczywiste jest kluczowa w produkcji takich urządzeń jak np. silosy.
Widzimy większość ostrożność w podejściu do inwestycji, choć jeśli klient umie kalkulować, to przy wyższych cenach ziarna i takiej samej marży zostaje mu w portfelu znacznie więcej. Licząc w ten sposób, nasze produkty podrożały, ale nie w takim stopniu jak zyski które notują producenci czy pośrednicy w handlu ziarnem zbóż. I jeśli ktoś ma dziś trzymać środki na koncie i nimi nie obracać, na pewno straci.
Sporą część naszej działalności koncentrujemy na Wschodzie. Co prawda po wybuchu wojny w Ukrainie prowadzone przez nas inwestycje początkowo się zatrzymały, jednak w zachodniej części kraju po kilku tygodniach zostały wznowione i napłynęły do nas stamtąd także nowe zamówienia - spółka firma Riela w Ukrainie przez cały czas pracuje. Jeśli chodzi o rynek rosyjski, to z racji na coraz ostrzejsze sankcje może zostać całkowicie zamknięty.
Po wybuchu wojny borykaliśmy się na początku z bardzo długimi terminami na dostawy stali czy specjalnego tworzywa na pokrycie dachów silosów. Wydaje się jednak, że teraz problem ten znacznie się zmniejszył.
Inwestycje budowlane przeżywają coraz większą zadyszkę, a będzie ich jeszcze mniej. Skutkuje to spadkiem cen stali, drutu zbrojeniowego czy betonu. Mimo to, trudno póki co prognozować, jak może wyglądać sprzedaż w kolejnym sezonie? Oczywiście rolnicy w Polsce będą dalej inwestować - pozostaje kwestia kalkulacji, czy to się opłaca. I problemem nie wydają się nawet coraz wyższe stopy procentowe w Polsce. Rozwiązaniem jest bowiem kredyt we frankach szwajcarskich czy euro.
Marek Sobański, współwłaściciel firmy Sobmetal:
– Rynek stali stał się na tyle dziwny, że podrożała praktycznie o 200%. Jeszcze przed pandemią gruba stal kosztowała ok. 3 zł/kg, a obecnie ta cena to 5-6 zł/kg, choć kilka tygodni temu było to już nawet 7-8 zł/kg. Szczęśliwie dla nas, że na przełomie 2021/2022 r. udało nam się kupić więcej stali w starych cenach. To oczywiście nie wszystko.
Wzrosły przecież także ceny innych komponentów, wzrosły koszty produkcji. Oczywiście przekłada się to na cenę wyrobów, które później sprzedajemy – finalnie klient jest zmuszony zapłacić znacznie więcej chociażby i za nasze produkty – przenośniki czy silosy. Część z tych kosztów bierzemy na własne barki, ale i tak w naszym przypadku oznacza to podwyżki o około 15%. Jednak jak długo utrzymają się te ceny – nie wiadomo.
Rynek wymógł zmianę zasad gry. Jeśli mówimy o inwestycjach powyżej 50 tys. zł, dla zabezpieczenia stosujemy przedpłaty w granicach 30%. Nastroje klientów są bardzo różne, choć póki co na brak zleceń nie mogliśmy narzekać. W tym wszystkim terminy realizacji zamówień są krótkie – 90% produkowanych przez nas towarów dostępnych jest w ciągu tygodnia. A czego można się spodziewać w najbliższych miesiącach? Z jednej strony sprzyjają nam ceny zbóż, z drugiej zaś – widzimy jak do góry wywindowane zostały koszty produkcji. Oba te czynniki wzajemnie się znoszą.