Rewelacyjne wyniki
Jedną z takich firm jest działająca na terenie wschodniej części Mazowsza firma Księżopolski z siedzibą w Wiśniewie, która jest najmłodszym dilerem w sieci sprzedaży marki New Holland (firmy rozpoczęły współpracę w 2018 r.).
– Związanie się przez moją firmę z New Hollandem stanowiło tak naprawdę wejście w branżę maszyn rolniczych. I w tym zakresie powstaliśmy praktycznie od zera, bez jakiegokolwiek zaplecza związanego z maszynami. Staramy się spełniać wszystkie wymogi, które są stawiane przed nami, co chyba robimy z powodzeniem, bo jesteśmy w grupie dilerów Premium
– mówi Wiesław Księżopolski, właściciel firmy.
– Nasza współpraca układa się bardzo dobrze. Wyniki sprzedaży póki co są rewelacyjne - w pierwszym kwartale br. byliśmy na pierwszym miejscu w udziałach rynku, jeśli chodzi o dilerów New Hollanda. Jest bardzo dobrze, niezależnie od tego, czy mówimy o ciągnikach - w tym roku wydaliśmy już ponad 80 sztuk, prasach - ich sprzedaż sięga już na ten moment 30 sztuk czy kombajnach, również z największej grupy CX8/9 - łącznie rolnicy kupują od nas kilkanaście maszyn rocznie. Na przestrzeni jednego roku zaliczyliśmy też sprzedaż dwóch sieczkarni, a kolejną zamówiliśmy na plac. Jest to o tyle istotne, gdy mamy taki rok, jak bieżący, bo gdy są maszyny na placu, można liczyć na sprzedaż – przekonuje przedsiębiorca.
W sytuacji gdy wolumen rynku rośnie, kluczem do sukcesu jest bowiem odpowiednie zatowarowanie.
– W 75-80% przypadków zamawiamy jednak w ciemno, co trochę przypomina hazard. Pod tym względem biznes sprzedaży maszyn rolniczych jest bardzo ciężki. Przyznać jednak muszę, że przewymiarowane zamówienia, które poczyniłem przed tym sezonem sprawiły, że po pierwsze miałem maszyny na placu, a po drugie - mogły być znacznie taniej sprzedane. Ale łatwo wyobrazić sobie, co byłoby, gdyby wystąpił krach na rynku – zauważa Wiesław Księżopolski. Na dziś problemem jest dostępność maszyn, ale i rosnące lawinowo ceny produktów.
– W przypadku maszyn zachodnich nie mamy aż takich kłopotów - wydaje się, że producenci z zagranicy mają większe zaplecze podzespołów do produkcji. Ale jeśli już mowa o maszynach polskich producentów, to nie ma terminów, a cena obowiązuje w dniu dostawy. To nie jest normalne – utyskuje przedsiębiorca.
Duży rozwój w zakresie działalności sprzedażowej sprawia, że pojawiają się pewne ograniczenia w zakresie prowadzonego biznesu. – Zaczyna brakować nam placu, choć na początku wydawało nam się, że mamy wystarczająco miejsca. No i serwis, któremu brakuje już mocy przerobowych, nawet w kwestii uruchomienia maszyn – twierdzi Wiesław Księżopolski.
W środku zagłębia MF
Ponaddwudziestoletnim doświadczeniem w sprzedaży maszyn rolniczych może pochwalić się działająca w Małopolsce firma Agro-Marek, z położonej koło Tarnowa miejscowości Skrzyszów, która równolegle z tworzeniem przez koncern AGCO sieci sprzedaży swoich produktów została dilerem marki Massey Ferguson.
– Te maszyny znamy jednak znacznie dłużej, bo wcześniej byliśmy subdilerem firmy Korbanek. Zresztą teren naszego działania jest Zagłębiem Massey`owskim, bo marka ta jest zdecydowanym numerem jeden na rynku ciągników używanych – mówi Wiesław Marek, właściciel firmy Agro-Marek.
– Dobrze odnaleźliśmy się po przeprowadzonych zmianach, bo przecież każdy rynek ma swoją specyfikę, a sprzedaż ciągników w Małopolsce i Podkarpaciu nawet nie przypomina tej w Wielkopolsce. Dobrze radzimy sobie nie tylko na tym rynku, bo bardzo dobrze przyjęły się też maszyny zielonkowe i prasy Masssey Ferguson.
Dochodzimy przy tym do ciekawej sytuacji, że ze względu na znacznie większe podwyżki maszyn produkcji krajowej, ceny maszyn MF w coraz mniejszym stopniu od nich odstają. Producenci z Polski w dużej mierze tłumaczą to wzrostem cen stali, co dziwi mnie o tyle, że są wśród nich firmy, które podniosły ceny nawet o 30%, podczas gdy np. kosiarki bijakowe firmy Tehnos, z którą bardzo dobrze współpracujemy, zdrożały raptem o 5-10%. Naturalne więc, że marka ta jest numerem jeden na rynku polskim, bo tylko nasza firma sprzedaje 110 sztuk maszyn Tehnosa rocznie – zwraca uwagę Wiesław Marek.
To niejedyny poważny problem, z którym przychodzi się borykać pewnie niejednemu dilerowi maszyn rolniczych. Nie mniej ważne są braki kadrowe.
– Od pewnego czasu największym problemem stał się brak mechaników. Bez wątpienia to napędza dodatkowych klientów sprawdzonym serwisom. A możemy takim się pochwalić w naszej firmie i to nie tylko w odniesieniu do oferowanych marek, ale także np. ciągników Fendt. Sądzę, że w tym temacie jesteśmy jednym z najlepszych serwisów w Polsce, choć mamy coraz większy problem z zaspokojeniem wszystkich potrzeb w tym zakresie. Oznacza to, że dochodzimy do sytuacji, że przy zakupie nie liczy się już tylko cena, ale także serwis, który staje się coraz bardziej cenioną wartością dodaną
– zauważa właściciel firmy Agro-Marek.
Wracając jednak do kwestii zmian w sieciach sprzedaży koncernów ciągnikowych, to wydaje się, że to proces ciągły. Czy nie stanowi to powodu do obaw przedsiębiorcy z Małopolski? – Poza serwisem rozwijamy sprzedaż części zamiennych, również za sprawą coraz popularniejszego sklepu internetowego. To nam daje dużą stabilność działania – podsumowuje Wiesław Marek.