Marki New Holland nie ominęły turbulencje związane z pandemią COVID-19.
– Najważniejszą kwestią było dla nas zapewnienie bezpieczeństwa pracownikom. W związku z tym bardzo szybko podjęto decyzję o zatrzymaniu produkcji praktycznie we wszystkich naszych fabrykach, natomiast pracownicy biurowi przenieśli się do domów. Zachowaliśmy jednak ciągłość dostaw, zaopatrując np. dilerów z naszych magazynów części zamiennych – wyjaśnił Adam Sulak, dyrektor New Holland Agriculture w Polsce.
Sytuacja w różnych segmentach rynku powoli wraca do normalności, dlatego obecnie:
– Praktycznie wszystkie nasze fabryki pracują już na pełnych obrotach, a nasi kooperanci dostarczają nam niezbędnych komponentów do montażu maszyn. Oczywiście fabryki zostały przeorganizowane m.in. jeśli chodzi o stanowiska pracy – uzupełnił Adam Sulak.
Powiew zmian czuć również w kwestii zdecydowanego przesunięcia kanałów komunikacyjnych wewnątrz firmy, sieci sprzedaży czy kontaktów z klientami, w kierunku rozwiązań on-line. – Zasilamy kanały komunikacyjne na Facebooku czy Instagramie, przyciągając rzeszę fanów. Oprócz tego rozwijamy nasz kanał na platformie YouTube. To co wydarzyło się kilkanaście tygodni temu zmieniło nasz sposób działania, ale działamy w każdych warunkach - organizujemy wideokonferencje czy szkolenia online, z których skorzystało już prawie 250 osób – stwierdził Łukasz Chęciński, szef marketingu New Holland Polska.
Zmiany w sieci
Z końcem kwietnia br. sieć sprzedaży New Holland skurczyła się - firma Moto-Agromax z Kostomłotów pod Kielcami przestał być autoryzowanym dystrybutorem tej marki. Terytorium obsługiwane przez tego dilera przejęli inni dystrybutorzy - firmy WIALAN, Agros-Wrońscy i Agroskład.
Chcesz dowiedzieć się więcej? Czytaj atr express 09/2020 - zamów:
bezpłatny egzemplarz lub prenumeratę