Nadal otwarta pozostaje bowiem odpowiedź na pytanie, jaką imprezą mają być Centralne Targi Rolnicze? Czy impreza, mająca mieć według założenia organizatorów, charakter międzynarodowy, podkreślony zresztą mocno przez pierwszy człon nazwy - Centralny, nie zmierza raczej w kierunku wystawy lokalnej, mającej najwięcej do zaoferowania dla rolników z terenu województw łódzkiego i mazowieckiego? Mimo bowiem większej niż w roku ubiegłym reprezentacji ze strony europejskich i światowych koncernów maszyn, znaczna część z nich - np. John Deere, Claas, Horsch czy Manitou, była prezentowana przez lokalnych dilerów tych marek.
Pytań kierowanych do organizatorów powinno być jednak znacznie więcej. Czy dołożyli od strony organizacyjnej wszelkich starań, aby poziom zadowolenia wystawców był odpowiedni, gdy nie brakowało wśród nich głosów, że największym atutem CTR jest niski koszt stoiska? Jaką wartość dodaną oferują wystawcom - około 70 firm z branży maszyn rolniczych, aby ich tegoroczna ekspozycja miała swój ciąg dalszy w kolejnych latach? Czy formuła targów ogólnorolniczych, w których sąsiadują ze sobą stoiska producentów maszyn i… kół gospodyń wiejskich, jest tym, czego faktycznie w coraz większym zalewie wystaw i imprez targowych, potrzebują rolnicy?
Od odpowiedzi na te pytania zależy, czy kolejna edycja Centralnych Targów Rolniczych będzie krokiem we właściwym kierunku.
Grzegorz Antosik