Firma Fendt skupia się na siewie będącym pierwszym stadium cyklu życiowego roślin, a dzięki robotowi Xaver możliwe jest dokładne określenie położenia rośliny już od pierwszego dnia jej życia.
Wszystkie dalsze etapy mogą być przy tym zrealizowane znacznie łatwiej z użyciem robota, ponieważ może on uzyskać dostęp do danych położenia dla każdej rośliny. Inne systemy muszą uczyć się położenia roślin np. dopiero podczas usuwania chwastów.
Tę zasadę zrealizowała już duńska firma Farmdroid, której urządzenie FD20 samodzielnie prowadzi wysiew i pielenie chwastów. W 2020 r. rolnicy zarządzali m.in. burakami cukrowymi, cebulą, burakami, szpinakiem, jarmużem, walerianą czy rzepakiem na powierzchni ponad 1500 ha, zasadniczo możliwa jest jednak obsługa wszelkich płodów rolnych.
– Uprawy specjalne zapewniają większe zbiory w przeliczeniu na hektar, zatem w ich przypadku koszt robota zwraca się szybciej. W Niemczech urządzenia Farmdroid obsługują dotychczas ok. 1,4 mln ha. Nie można jeszcze przewidzieć kiedy i czy roboty całkowicie zastąpią ciągniki, ponieważ również klasyczne maszyny stają się coraz bardziej zautomatyzowane i są wspierane czujnikami i dronami. W ten sposób zacierają się granice
– tłumaczy Kristian Warming, dyrektor ds. robotów rolniczych firmy Farmdroid.
System dysponuje napędem elektrycznym i ogniwami fotowoltaicznymi z akumulatorem, możliwa jest zatem praca w systemie 24-godzinnym bez konieczności zewnętrznego ładowania.
Uniknięciem konieczności ładowania zewnętrznego zajmuje się również firma Naio Technologies, znana np. dzięki robotom pielącym Oz i Dino. Ten francuski producent chce obecnie wydłużyć czas pracy swoich robotów elektrycznym. Na polach znajdujących się w dużej odległości od domu brak jest jednak gniazdka do ładowania, rozładowanego robota należy zatem przewieźć na przyczepie do stanowiska ładowania.